Co to jest Facebook Pixel?
Facebook Pixel (często nazywany również Pikselem Facebooka, a po rebrandingu Facebooka jako Meta Pixel) to fragment kodu JavaScript, który umieszczamy na naszej stronie internetowej. Jego zadaniem jest zbieranie informacji o aktywności użytkowników na stronie, co pozwala lepiej analizować skuteczność kampanii reklamowych na Facebooku oraz optymalizować konwersje. Mówiąc prościej, Piksel śledzi działania podejmowane przez odwiedzających witrynę (np. jakie podstrony oglądają, jakie przyciski klikają) i przekazuje te dane do systemu reklamowego Facebooka. Dzięki temu narzędziu możemy dowiedzieć się, kto odwiedza naszą stronę, jakie działania tam wykonuje i z jakich urządzeń korzysta.
Informacje te są następnie wykorzystywane w platformie reklamowej Facebooka do lepszego targetowania reklam, mierzenia wyników i usprawniania naszych działań marketingowych. Warto zaznaczyć, że Pixel Facebooka działa w tle – jest niewidoczny dla użytkownika odwiedzającego stronę. To mały skrypt, który uruchamia się przy wczytywaniu strony i komunikuje się z serwerami Facebooka. Każdy Piksel ma unikalny identyfikator powiązany z naszym kontem reklamowym, dzięki czemu dane zebrane z naszej witryny trafiają dokładnie do naszego Menedżera Reklam. Sam Pixel nie wyświetla nic na stronie i nie wpływa na jej treść dla użytkownika – pełni funkcję trackera (narzędzia śledzącego) dla naszych celów analityczno-reklamowych.
Do czego służy Facebook Pixel?
Główne zastosowania Facebook Pixel to: monitorowanie konwersji, budowanie grup odbiorców do reklam oraz optymalizacja kampanii reklamowych. Pixel dostarcza ważnych danych, które pomagają reklamodawcy osiągać lepsze wyniki:
- Pomiar skuteczności reklam (konwersje) – Pixel pozwala śledzić, co robią użytkownicy po kliknięciu naszej reklamy na Facebooku. Możemy dzięki niemu mierzyć, czy doszło do pożądanej akcji, takiej jak zakup produktu, rejestracja konta, wysłanie formularza kontaktowego itp. Na podstawie tych danych obliczymy np. koszt pozyskania konwersji czy zwrot z inwestycji w reklamę. Bez Piksela bylibyśmy zdani jedynie na dane o kliknięciach, a nie faktycznych działaniach użytkowników.
- Tworzenie grup odbiorców (remarketing) – Pixel umożliwia tworzenie tzw. Niestandardowych Grup Odbiorców (Custom Audience) z osób, które odwiedziły naszą stronę lub wykonały na niej określone działania. Możemy np. zdefiniować grupę wszystkich odwiedzających z ostatnich 30 dni, albo osób, które dodały produkt do koszyka, ale nie sfinalizowały zakupu. Dzięki takim grupom uruchomimy kampanie remarketingowe – czyli dotrzemy z reklamą ponownie do osób już zainteresowanych ofertą (np. przypominając im o porzuconym koszyku lub zachęcając do dokończenia rejestracji). Według dokumentacji, Pixel pozwala dokładnie selekcjonować odbiorców poprzez tworzenie grup użytkowników, którzy wykonali konkretną akcję na stronie (np. zakup, wypełnienie formularza) To bardzo cenna funkcja – możemy kierować reklamy dokładnie do osób, które wcześniej zaangażowały się w naszą witrynę.
- Optymalizacja dostarczania reklam – Dane z Piksela są wykorzystywane przez algorytm Facebooka do automatycznej optymalizacji kampanii pod określone cele. Gdy tworzymy kampanię nastawioną na konwersje (np. sprzedaż), wybieramy zdarzenie Piksela, które jest naszym celem (np. Purchase – zakup). Facebook będzie wtedy wyświetlał reklamy tym użytkownikom z naszej grupy docelowej, którzy z największym prawdopodobieństwem dokonają zakupu, bo mają podobne zachowania do osób, które już kupiły wcześniej. Dzięki Pixelowi reklamy mogą być kierowane bardziej precyzyjnie – do osób najbardziej skłonnych wykonać pożądaną akcję – co przekłada się na skuteczniejsze kampanie i lepsze wyniki sprzedażowe.
Podsumowując, Pixel Facebooka służy do łączenia świata reklamy z naszą stroną WWW. Bez niego reklama “nie wie”, co użytkownik zrobił po opuszczeniu Facebooka. Mając Piksel, możemy w pełni śledzić ścieżkę użytkownika od momentu zobaczenia/kliknięcia reklamy aż po działanie na stronie, i wykorzystać te informacje do ulepszania reklam. Przykładowo, jeśli prowadzimy sklep internetowy, Pixel pokaże nam, ile osób po kliknięciu reklamy faktycznie coś kupiło (konwersja sprzedaży) i pozwoli utworzyć kampanię skierowaną do tych, co oglądali produkty, ale nie kupili (remarketing). Jeśli zaś celem jest zbieranie zapisów na newsletter, Pixel umożliwi nam śledzenie liczby rejestracji i optymalizowanie reklamy właśnie pod to działanie.
Gdzie można pobrać Pixel?
Tak naprawdę Facebook Pixel się nie “pobiera” w tradycyjnym sensie, lecz generuje w koncie reklamowym i następnie kopiuje jego kod do wklejenia na stronę. Aby uzyskać kod Piksela, musimy mieć konto firmowe w Facebook Business Manager (Menedżer Firmy) oraz dostęp do Menedżera Reklam lub Menedżera Zdarzeń na Facebooku. Procedura wygląda następująco:
- Utworzenie Piksela w Menedżerze Firmy: logujemy się do Business Managera na Facebooku (pod adresem business.facebook.com) i przechodzimy do ustawień firmowych. Następnie w menu wybieramy zakładkę “Źródła danych” → “Piksele” i klikamy przycisk “Dodaj” (Utwórz nowy Piksel). System poprosi o nadanie nazwy pikselowi (np. nazwa naszej firmy lub strony) oraz opcjonalnie podanie URL naszej witryny (to pole nie jest obowiązkowe, ale pomaga zidentyfikować Piksel). Po zatwierdzeniu nasz nowy Piksel zostanie utworzony.
- Pobranie (skopiowanie) kodu Piksela: gdy Piksel jest utworzony, musimy zainstalować go na stronie. Facebook oferuje kilka metod instalacji – automatyczne przez integracje partnerskie, przez Google Tag Manager lub ręczne dodanie kodu. Jeśli chcemy samodzielnie wkleić kod, wybieramy w Menedżerze Zdarzeń opcję “Zainstaluj kod ręcznie”. Facebook wyświetli nam wtedy okienko z kodem źródłowym Piksela (kilka linijek JavaScript). Ten kod zawiera unikalny identyfikator naszego Piksela oraz logikę śledzącą. Kopiujemy cały wyświetlony kod do schowka.
- Wklejenie kodu na stronę – ten krok omówimy szczegółowo w kolejnym punkcie, tutaj wspomnijmy tylko, że skopiowany kod należy wkleić do kodu HTML witryny (np. w sekcji
<head>
każdej strony lub w globalnym pliku nagłówkowym strony). Po poprawnej instalacji Piksel zacznie wysyłać dane, a w Menedżerze Zdarzeń status Piksela zmieni się na “Aktywny”.
W praktyce zatem “pobraniem” Piksela jest właśnie skopiowanie jego kodu z panelu Facebooka. Warto pamiętać, że jeden Piksel może obsługiwać wiele stron (np. jeśli mamy kilka domen, ale zarządzamy nimi z jednego konta reklamowego, możemy użyć tego samego ID Piksela). Alternatywnie, możemy utworzyć osobne Piksele dla różnych projektów – to zależy od naszych potrzeb organizacyjnych.
Uwaga: Na niektórych nowszych kontach reklamowych Facebook wprowadził pojęcie “Zestaw danych” zamiast Piksela, jednak funkcjonalnie to bardzo podobne narzędzie. Proces tworzenia i instalacji jest taki sam – w praktyce dalej generujemy kod, który wklejamy na stronę, by śledzić zdarzenia. Nazewnictwo “Zestaw danych” może się pojawić, ale w tym artykule pozostaniemy przy popularnym określeniu “Pixel Facebooka”.
Jak Pixel osadzić na stronie?
Instalacja (osadzenie) Piksela na stronie jest kluczowym krokiem, by zaczął on zbierać dane. Istnieją różne metody implementacji – możemy skorzystać z Google Tag Managera lub umieścić kod bezpośrednio w kodzie strony (sekcji <head>
). Poniżej opisujemy obie metody:
a) Google Tag Manager (GTM)
Google Tag Manager to popularne narzędzie do zarządzania tagami na stronie (skryptami analitycznymi, reklamowymi itp.) bez potrzeby każdorazowej edycji kodu źródłowego. Jeśli używamy GTM, dodanie do niego Facebook Piksela jest wygodne i pozwala centralnie zarządzać wszystkimi skryptami.
Aby zainstalować Pixel przez GTM:
- Uzyskaj kod Piksela – tak jak wyżej, najpierw w Menedżerze Reklam/Firmy utwórz Piksel i wybierz opcję instalacji “ręcznej”. Skopiuj kod Piksela do schowka.
- Otwórz konto Google Tag Manager – zaloguj się na tagmanager.google.com i wybierz odpowiedni kontener przypisany do Twojej strony.
- Dodaj nowy tag: w GTM przejdź do sekcji “Tags” (Tagi) i kliknij “New” (Nowy tag). Nadaj nazwę (np. “Facebook Pixel – podstawowy”). Wybierz Tag Type = Custom HTML (Niestandardowy kod HTML)
- Wklej kod Piksela: w polu HTML wklej skopiowany kod
<script>
Piksela Upewnij się, że wkleiłeś całość kodu dokładnie tak, jak podał Facebook. - (Opcjonalnie) Ustaw priorytet ładowania tagu: w GTM istnieje sekcja Advanced Settings (Ustawienia zaawansowane). Można tam ustawić “Tag firing priority” (priorytet wywoływania tagu). Wartość domyślna to 0, ale zaleca się ustawić np. 50 dla tagu Piksela. Zapewni to, że kod Piksela załaduje się przed innymi tagami (ma to znaczenie, gdy dodajemy dodatkowe zdarzenia Piksela – główny kod musi załadować się najpierw, by zdarzenia zadziałały poprawnie)
- Ustaw reguły uruchamiania: poniżej kodu wybierz Triggering = All Pages (Wyzwalacz: Wszystkie strony). Dzięki temu Piksel będzie ładowany na każdej podstronie witryny.
- Zapisz tag i opublikuj kontener: kliknij “Save”, a następnie w GTM opublikuj nową wersję kontenera (Submit -> Publish).
- Sprawdź poprawność instalacji: zainstaluj w przeglądarce rozszerzenie Facebook Pixel Helper. Wejdź na swoją stronę i zobacz, czy Pixel Helper wykrywa Piksel. Powinien pokazać się Twój Pixel z zieloną ikoną przy zdarzeniu PageView, , co oznacza, że podstawowy kod działa.
Instalacja Piksela przez GTM ma kilka zalet: łatwo możemy go edytować lub rozbudować o śledzenie zdarzeń, nie musimy zmieniać kodu strony za każdym razem, a także możemy np. wykluczyć ruch wewnętrzny (pracowników) przez odpowiednie reguły w GTM. Jeśli jednak ktoś nie korzysta z GTM, można Piksela dodać tradycyjnie.
b) Instalacja w kodzie strony (w sekcji <head>
)
Druga metoda to ręczne wklejenie kodu Piksela do kodu HTML strony. Jest to nieco bardziej techniczne, bo wymaga dostępu do plików źródłowych strony lub panelu CMS z możliwością edycji nagłówka, ale w wielu przypadkach bardzo proste.
Jak to zrobić:
- Skopiuj kod Piksela z Menedżera Zdarzeń (jak opisano w punkcie 3). Upewnij się, że masz pełny kod (zaczyna się od
<script> ... fbq('init', 'YOUR-ID') ... </script>
oraz drugi<script>...fbq('track', 'PageView')... </script>
. Czasem Facebook łączy to w jeden blok). - Otwórz plik HTML swojej strony – np. jeśli strona jest oparta na czystym HTML, otwórz plik głównej strony (
index.html
) lub jeśli używasz CMS (WordPress, Joomla), znajdź opcję dodawania kodu do nagłówka. W WordPressie można edytować plikheader.php
motywu lub użyć wtyczki do wstawiania kodów w<head>
. - Wklej kod w sekcji
<head>
– bardzo ważne jest umieszczenie Piksela w odpowiednim miejscu. Facebook zaleca wkleić kod tuż przed zamknięciem znacznika<head>
każdej strony. Innymi słowy, znajdź w kodzie linijkę z</head>
i tuż nad nią wklej cały kod Piksela. Dzięki temu Pixel załaduje się od razu przy wczytywaniu strony (w nagłówku), co zwiększa szansę, że zdąży zarejestrować wszystkie zdarzenia (jeśli wkleić do<body>
lub w stopce, może czasem załadować się za późno). - Zapisz zmiany i odśwież stronę. Po dodaniu kodu i opublikowaniu zmian (wysłaniu plików na serwer lub zapisaniu konfiguracji w CMS), odwiedź stronę jako zwykły użytkownik i użyj ponownie narzędzia Facebook Pixel Helper do weryfikacji. Jeśli wszystko jest OK, Pixel Helper pokaże aktywność Piksela i status w Menedżerze Zdarzeń zmieni się na “Aktywny”
- Rozwiązywanie problemów: jeśli Pixel Helper wskazuje błędy (czerwona ikonka) – np. “Nie znaleziono kodu Piksela” lub “Nie udało się załadować Piksela” – sprawdź czy na pewno wkleiłeś kod we właściwym miejscu i czy identyfikator Piksela jest poprawny. Błąd “Zbyt długie ładowanie Piksela” często oznacza, że kod został wklejony w niewłaściwe miejsce (np. w stopce zamiast w nagłówku), , co należy poprawić.
Obie metody – przez GTM i przez ręczne wklejenie – ostatecznie robią to samo: umieszczają kod skryptu na stronie. Wybór zależy od preferencji i infrastruktury. Jeśli nie czujemy się na siłach edytować kodu strony, często CMSy oferują wtyczki do integracji z Pikselem (o czym za chwilę), lub można poprosić developera o dodanie kodu. Dla osób używających Google Tag Managera ta droga jest zwykle najszybsza i najwygodniejsza.
Czy Pixel potrzebuje zweryfikowanej strony?
Weryfikacja domeny na Facebooku to proces potwierdzenia prawa własności do domeny internetowej w Menedżerze Firmy. Sam Pixel może technicznie działać na stronie bez weryfikacji domeny – będzie zbierał dane o zdarzeniach – jednak od czasu zmian związanych z prywatnością (aktualizacja iOS 14 od Apple) weryfikacja domeny stała się praktycznie wymagana, aby w pełni wykorzystać Pixel w kampaniach konwersyjnych.
Wprowadzenie przez Facebook protokołu Aggregated Event Measurement (AEM) po iOS 14 ograniczyło liczbę zdarzeń konwersji do maks. 8 zdarzeń na domenę, które mogą być używane do optymalizacji kampanii. Aby móc skonfigurować te zdarzenia i określić ich priorytety, Facebook wymaga zweryfikowania domeny w Menedżerze Firmy. . W praktyce oznacza to, że musimy udowodnić Facebookowi, iż jesteśmy właścicielem danej strony (np. poprzez dodanie metatagu lub pliku na serwer), zanim będziemy mogli efektywnie korzystać z Piksela do śledzenia konwersji w środowisku po iOS14.
Zatem czy Piksel potrzebuje zweryfikowanej strony? Odpowiedź: Tak, jeśli chcemy śledzić konwersje i optymalizować kampanie na Facebooku od 2021 roku wzwyż, powinniśmy zweryfikować domenę. Bez weryfikacji nadal sam Pixel będzie wysyłał dane o zdarzeniach, ale np. nie będziemy mogli ustawić tych zdarzeń w priorytecie (co jest konieczne przy ograniczeniach iOS). Również Facebook może ograniczyć możliwość edycji zdarzeń Pikselowych bez weryfikacji (szczególnie gdy kilka pikseli lub kont reklamowych próbuje korzystać z tej samej domeny – weryfikacja rozstrzyga, kto ma prawo ustawiać zdarzenia na danej domenie.
Innymi słowy, weryfikacja domeny stała się wymogiem praktycznym. Facebook oficjalnie komunikował, że “przymusowa weryfikacja domeny” jest jednym ze skutków wprowadzenia AEM. Proces weryfikacji jest jednorazowy – wchodzimy do Ustawień Firmy > Bezpieczeństwo marki > Domeny, dodajemy naszą domenę i potwierdzamy własność poprzez metatag HTML, plik HTML lub rekord DNS. Po poprawnej weryfikacji możemy przejść do konfigurowania zdarzeń konwersji Piksela (wybrać które z maks. 8 zdarzeń chcemy optymalizować).
Podsumowując: choć sam Pixel technicznie zadziała nawet bez weryfikacji (będzie np. zliczał PageView), to dla pełnej funkcjonalności (kampanie konwersyjne, raportowanie po iOS14) weryfikacja domeny jest konieczna. Jeśli dopiero instalujesz Piksel, zaleca się od razu zweryfikować domenę, aby uniknąć ograniczeń w późniejszym etapie.
Co to są zdarzenia?
W kontekście Facebook Piksela zdarzenia (events) to określone akcje lub czynności użytkowników na stronie internetowej, które Pixel rejestruje i przesyła do Facebooka. Mówiąc prościej, zdarzeniem może być każde działanie odwiedzającego, które uznamy za istotne – np. wyświetlenie strony, kliknięcie przycisku, dodanie produktu do koszyka, dokonanie zakupu, zapisanie się do newslettera, wysłanie formularza kontaktowego itp.
Facebook zdefiniował zestaw Standardowych Zdarzeń Piksela – jest ich obecnie 17 – które są powszechnie używane do śledzenia typowych czynności e-commerce i generowania leadów. Przykłady standardowych zdarzeń to m.in.:
- PageView – wyświetlenie strony (to zdarzenie jest domyślnie wysyłane zawsze po załadowaniu Piksela, nie trzeba dodatkowego kodu – Pixel sam wysyła
PageView
). - ViewContent – obejrzenie określonej zawartości (np. produkt lub artykuł).
- AddToCart – dodanie produktu do koszyka
- InitiateCheckout – rozpoczęcie procesu zakupu (np. przejście do kasy).
- Purchase – zakup, sfinalizowanie transakcji.
- Lead – pozyskanie leada (kontakt)
- CompleteRegistration – ukończenie rejestracji (np. zapis do newslettera, utworzenie konta)
- Contact – nawiązanie kontaktu (np. kliknięcie w numer telefonu, wysłanie formularza kontaktowego)
Oprócz standardowych zdarzeń, możemy definiować zdarzenia niestandardowe, jeżeli chcemy śledzić coś specyficznego, czego nie obejmują standardowe definicje. Zdarzenie niestandardowe może mieć własną nazwę (np. NewsletterSignup
albo VideoPlay
) i parametry. Implementuje się je ręcznie, wywołując w kodzie funkcję Piksela fbq('trackCustom', 'NazwaZdarzenia', {...opcjonalne parametry...})
.
W praktyce zdarzenie to pewien sygnał wysyłany z naszej strony do Facebooka, informujący “użytkownik zrobił X”. Dzięki temu w Menedżerze Zdarzeń i Menedżerze Reklam możemy zobaczyć, ile razy zaszło X (np. ile dodań do koszyka, ile zakupów). Zdarzenia są podstawą do mierzenia konwersji i zachowań użytkowników.
Warto dodać, że Pixel zbiera dane o zdarzeniach na dwa sposoby: może śledzić pewne zdarzenia automatycznie (o czym w następnym punkcie) oraz śledzić zdarzenia zdefiniowane przez nas (poprzez dodanie dodatkowego kodu lub konfigurację). Domyślnie każdy Pixel rejestruje zdarzenie PageView automatycznie, natomiast inne zdarzenia standardowe musimy wdrożyć (choć Facebook ułatwia to za pomocą narzędzi konfiguracji lub automatycznego wykrywania).
Podsumowując: Zdarzenia Piksela to nazwy dla konkretnych akcji użytkowników, które chcemy śledzić. Są one jednostkami miary konwersji – np. jedno zdarzenie “Purchase” odpowiada jednej sprzedaży. Zdarzenia mogą mieć parametry (np. zdarzenie Zakup może mieć wartość zakupu, walutę, identyfikator produktu itp. – te dane również Pixel może przesłać, co jest przydatne w raportach).
Do czego służą zdarzenia?
Zdarzenia Piksela służą do pomiaru i wykorzystania kluczowych akcji użytkowników w naszych działaniach reklamowych. Dzięki zdarzeniom możemy:
Budować lejki i analizować ścieżkę użytkownika: Śledząc różne typy zdarzeń, możemy zrozumieć etapy procesu zakupowego. Np. typowy lejek sprzedażowy to: ViewContent (obejrzenie strony produktu) → AddToCart (dodanie do koszyka) → InitiateCheckout (rozpoczęcie zakupu) → Purchase (zakup). Monitorując te zdarzenia, widzimy, na którym etapie najwięcej osób odpada (np. 500 osób obejrzało produkt, 100 dodało do koszyka, 50 rozpoczęło checkout, 20 kupiło). To cenna wiedza: jeśli wiele osób dodaje do koszyka, ale mało kupuje, może trzeba poprawić proces transakcyjny. Zdarzenia “mniej ważne” (jak AddToCart) też są istotne, bo pokazują zaangażowanie i pozwalają analizować lejki konwersji. Każda konwersja (np. zakup) jest zwykle poprzedzona serią innych zdarzeń – ich obserwacja pomaga usprawnić proces
Mierzyć wyniki i konwersje: Zdarzenia pozwalają nam określić, czy użytkownicy wykonują na stronie to, na czym nam zależy. Jeśli prowadzimy kampanię, której celem jest sprzedaż produktu, to najważniejszym wskaźnikiem będzie liczba zdarzeń Purchase (zakup) przypisanych do tej kampanii. Zdarzenia dostarczają danych do raportów – w Menedżerze Reklam zobaczymy np. 50 zakupów wygenerowanych z kampanii, 120 dodań do koszyka, 200 rejestracji itp. Na ich podstawie policzymy koszt na konwersję (np. koszt jednego zakupu). Bez zdarzeń nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, ile faktycznie sprzedaży przyniosła reklama – mielibyśmy tylko informacje o kliknięciach. Zdarzenia konwertują kliknięcia na konkretne wyniki.
Optymalizować kampanie: Wybierając konkretne zdarzenie jako cel optymalizacji kampanii (np. chcemy, by algorytm optymalizował pod CompleteRegistration – ukończenie rejestracji), dajemy Facebookowi sygnał, czego oczekujemy. Wówczas system uczy się na podstawie zebranych zdarzeń, kto najczęściej je wykonuje i stara się wyświetlać reklamy użytkownikom o podobnych cechach. Im więcej zdarzeń Pixel zarejestruje, tym więcej danych ma algorytm do optymalizacji. Przykład: jeśli Pixel zgromadzi 100 zdarzeń zakupów, Facebook analizuje profil tych 100 osób i szuka kolejnych, które mogą dokonać zakupu, kierując do nich reklamy. Zdarzenia są więc paliwem dla “machine learningu” stojącego za reklamami. Można to porównać do wizyty w sklepie stacjonarnym: przejście przez drzwi, wzięcie produktu do ręki, włożenie do koszyka – to odpowiedniki zdarzeń, zaś finalny zakup przy kasie to konwersja. Analizując te kroki, wiemy gdzie potencjalni klienci się rozmyślają.
Tworzyć grupy odbiorców do remarketingu: Na podstawie zdarzeń Pixel tworzy listy osób, które te zdarzenia wykonały. Możemy np. utworzyć grupę odbiorców złożoną z wszystkich, którzy dodali coś do koszyka, ale nie dokonali zakupu. Potem wyświetlimy im dedykowaną reklamę przypominającą o porzuconym koszyku (to tzw. remarketing dynamiczny, często wykorzystywany np. przez sklepy internetowe). Analogicznie grupa osób, które np. kliknęły “Kontakt” może dostać reklamę z dodatkową zachętą do skontaktowania się. Zdarzenia służą więc segmentacji użytkowników według ich zachowania.
Wyznaczać cele biznesowe (KPI): Dla działu marketingu ważne jest określenie, co uznajemy za sukces kampanii. Zdarzenia definiują te cele. Np. zdarzenie “Lead” może oznaczać zgłoszenie sprzedażowe – marketing wie, że zebrał 30 leadów z kampanii, co może być celem KPI. Zdarzenie “CompleteRegistration” może oznaczać np. zapis na webinar – i to też staje się miernikiem sukcesu (im więcej, tym lepiej). Krótko mówiąc, zdarzenia są podstawą wszystkich metryk efektywności kampanii na FB.
Reasumując, zdarzenia służą wykorzystaniu danych o zachowaniu użytkowników – bezpośrednio do raportowania (ile czego się wydarzyło) oraz działania (optymalizacja, retargeting). Są one łącznikiem między ruchem na stronie a systemem reklamowym Facebooka.
Zdarzenia konwersyjne (optymalizujące) vs. zdarzenia mierzące – na czym polega różnica?
Wszystkie zdarzenia zbierane przez Piksel pozwalają coś mierzyć, ale nie każde zdarzenie jest traktowane tak samo przez system reklamowy. Możemy wyróżnić zdarzenia konwersyjne (optymalizacyjne) oraz zdarzenia pomocnicze (mierzące). Różnica wynika z roli, jaką pełnią w kampanii:
- Zdarzenie konwersyjne – to takie zdarzenie, które uznajemy za główny cel naszej kampanii i które konfigurujemy jako konwersję w Menedżerze Reklam. Innymi słowy, jest to działanie najbardziej wartościowe z naszego punktu widzenia (np. zakup, wypełnienie formularza leadowego, rejestracja). Facebook używa tylko jednego wybranego zdarzenia konwersyjnego, aby optymalizować dostarczanie reklam. Jeśli w kampanii wybierzemy cel “Konwersje” i wskażemy zdarzenie “Purchase” jako konwersję, to właśnie to zdarzenie jest optymalizowane – algorytm będzie próbował pokazywać reklamy osobom najbardziej skłonnym dokonać Purchase. Takie zdarzenie jest kluczowe dla sukcesu kampanii, bo to na jego podstawie system ocenia wyniki (np. koszt na jedno zdarzenie konwersyjne) i uczy się, do kogo kierować reklamy. Konwersja to w istocie „najważniejsze zdarzenie” dla reklamodawcy.
- Zdarzenie mierzące (pomocnicze) – to każde inne zdarzenie, które co prawda jest śledzone i raportowane, ale nie jest celem optymalizacji. Przykładowo, możemy śledzić zdarzenie “AddToWishlist” (dodanie do listy życzeń) albo “ViewContent” (obejrzenie strony produktu) w ramach jednej kampanii sprzedażowej, ale jeśli naszym celem jest “Purchase”, to tamte zdarzenia pełnią rolę informacyjną. Pozwalają nam mierzyć dodatkowe zachowania użytkowników (coś w rodzaju mikro-konwersji lub etapów pośrednich), ale Facebook nie będzie optymalizował reklamy pod ich kątem. Innymi słowy, te zdarzenia nie wpływają na to, komu algorytm pokazuje reklamy – służą nam raczej do analizy i obserwacji.
Dlaczego to rozróżnienie jest ważne? Ponieważ Facebook nie pozwala optymalizować jednej kampanii pod wiele różnych zdarzeń na raz – musimy wybrać to najważniejsze. Pozostałe zdarzenia oczywiście nadal mogą być rejestrowane (i warto to robić), lecz pełnią funkcję wspierającą. Na przykład, jeśli nasza kampania ma cel zakupowy (konwersja = Purchase), to AddToCart i InitiateCheckout będą zdarzeniami mierzącymi. Dzięki nim zobaczymy w raporcie, ile osób dodało do koszyka i jaki procent z nich finalnie kupił. Ale algorytm skupi się na tym, by maksymalizować liczbę Purchase, nie AddToCart.
Inny przykład: prowadzimy kampanię nastawioną na generowanie leadów (np. zbieranie zapisów na demo produktu). Załóżmy, że na stronie mamy formularz kontaktowy, którego wysłanie wywołuje zdarzenie Lead. To będzie nasze zdarzenie konwersyjne (optymalizacyjne). Jednocześnie możemy śledzić też zdarzenie PageView czy ButtonClick (klik w przycisk “Wyślij”) – one powiedzą nam np., ile osób weszło na stronę z formularzem, a ile faktycznie go wysłało. Te dodatkowe dane pomogą nam ewentualnie poprawić stronę, ale Facebook będzie optymalizował tylko pod Lead (bo to nasz wybrany cel).
Podsumowując: zdarzenia konwersyjne to te, które wyznaczamy jako cel i które Facebook stara się maksymalizować, zdarzenia mierzące to cała reszta – dostarczają kontekstu i informacji, ale nie są celem optymalizacji. Z marketingowego punktu widzenia konwersja jest zazwyczaj naszym KPI (np. sprzedaż, lead), a inne zdarzenia to metryki wspomagające (np. dodania do koszyka, które mówią o zainteresowaniu produktem, choć same nie przynoszą jeszcze przychodu).
Warto też zauważyć, że to samo zdarzenie może być w jednej kampanii konwersją, a w innej tylko zdarzeniem mierzącym. Wszystko zależy od celu kampanii. Np. “CompleteRegistration” może być konwersją w kampanii nastawionej na rejestracje, ale będzie zdarzeniem pobocznym w kampanii sprzedażowej, gdzie liczy się “Purchase”.
(Techniczna uwaga: W interfejsie Facebooka mamy coś takiego jak Konwersje niestandardowe, które pozwalają oznaczyć dowolne zdarzenie (lub kombinację zdarzeń i warunków) jako konwersję. To również służy temu, by móc optymalizować pod niestandardowe kryteria. Zasadniczo jednak zawsze istnieje podział – jedno zdarzenie jest naszym celem konwersji, inne są tylko obserwowane.)
Metody konfiguracji zdarzeń
Skonfigurować (wdrożyć) śledzenie konkretnych zdarzeń na stronie można na kilka sposobów. Facebook udostępnia narzędzia, które pozwalają dodać zdarzenia bez programowania, ale można też zrobić to ręcznie w kodzie lub skorzystać z wtyczek i integracji. Oto główne metody:
a) Automatyczna konfiguracja zdarzeń
Facebook Pixel posiada funkcję automatycznego śledzenia niektórych zdarzeń bez potrzeby dodatkowego kodowania. Oznacza to, że pewne typowe akcje użytkowników mogą być wykrywane i rejestrowane przez Piksel samoczynnie, jeśli ta opcja jest włączona. W praktyce Pixel potrafi automatycznie śledzić m.in.
- Odwiedziny strony (PageView) – to zawsze śledzi domyślnie.
- Odwiedzone adresy URL i domeny – Pixel loguje URL każdej odwiedzonej podstrony
- Kliknięcia w linki – np. kliknięcia przycisków czy odnośników wychodzących
- Dodanie produktu do koszyka – wykrywane np. na podstawie przycisku “Dodaj do koszyka”
- Zakup / złożenie zamówienia – Pixel potrafi rozpoznać finalizację transakcji (np. przekierowanie na stronę podziękowania)
- Subskrypcja newslettera – wykrywa wysłanie formularza z zapisem (jeśli ma typowe cechy, jak np. “subscribe”)
- Pobranie aplikacji – kliknięcia prowadzące do downloadu aplikacji
Ta automatyczna detekcja działa na podstawie elementów strony (tekstów na przyciskach, struktur danych). Facebook stosuje mechanizmy uczenia maszynowego i microdata – np. jeśli na stronie są dane strukturalne o produkcie i nastąpiło przejście do kasy, Pixel może sam wygenerować zdarzenie Purchase z odpowiednimi parametrami, mimo że nie dodaliśmy ręcznie kodu fbq('track', 'Purchase')
.
Aby korzystać z automatycznych zdarzeń, trzeba je włączyć w ustawieniach Piksela (w Menedżerze Zdarzeń opcja “Track Events Automatically Without Code” – w polskiej wersji coś w rodzaju “Automatyczne śledzenie zdarzeń”). Domyślnie Facebook mógł to włączyć przy instalacji Piksela.
Zaletą tej metody jest prostota – wyłapiemy podstawowe akcje bez pomocy dewelopera. Wadą – ograniczona kontrola. Automatycznie śledzone są tylko wybrane, standardowe zdarzenia i to wtedy, gdy strona ma dość typowe elementy. Możemy nieco zarządzać tym, które automatyczne zdarzenia są włączone/wyłączone w ustawieniach Piksela.
Przykład: jeśli na naszej stronie jest przycisk “Kup teraz” prowadzący do zakupu, Pixel może automatycznie zacząć raportować zdarzenie InitiateCheckout lub Purchase po kliknięciu tego przycisku, nawet jeśli nie zainstalowaliśmy ręcznie kodu dla tych zdarzeń – o ile rozpozna wzorzec działania. Mimo automatyki, zaleca się później i tak zweryfikować poprawność (np. czy Pixel na pewno rejestruje kwoty transakcji, czy tylko samo zdarzenie zakupu bez wartości).
b) Poprzez narzędzie oznaczające zdarzenia w przeglądarce (Event Setup Tool)
Facebook udostępnia graficzne Narzędzie konfiguracji zdarzeń (Event Setup Tool), które pozwala oznaczać zdarzenia na stronie bez kodowania, metodą “wskaż i kliknij”. Działa to następująco:
- Wchodzimy do Menedżera Zdarzeń na Facebooku, wybieramy nasz Piksel z listy.
- Klikamy przycisk “Otwórz narzędzie konfiguracji zdarzeń” (ang. Open Event Setup Tool)
- W polu, które się pojawi, wpisujemy adres URL naszej witryny (tej, na której jest zainstalowany Pixel) i klikamy “Rozpocznij”
- Facebook otworzy naszą stronę w nowym oknie/zakładce, nakładając na nią panel konfiguracji. Strona wygląda normalnie, ale gdy najedziemy na elementy (np. przyciski), Pixel podświetli je i zaproponuje możliwość śledzenia zdarzenia na to kliknięcie.
- Klikamy przycisk “Monitoruj nowe zdarzenie” w tym panelu Facebooka, , a następnie klikamy na stronie element, który chcemy śledzić (np. przycisk “Wyślij formularz”).
- Pojawi się lista sugerowanych zdarzeń do przypisania. Możemy wybrać jedno z predefiniowanych (np. Lead, Contact, Purchase, AddToCart, itp.) albo zdefiniować niestandardowe.
- Zatwierdzamy przypisanie zdarzenia do danego elementu strony Np. możemy wskazać: “kliknięcie w przycisk Zarejestruj się oznacza zdarzenie CompleteRegistration”.
- Możemy w ten sposób oznaczyć wiele elementów/zdarzeń. Po zakończeniu klikamy “Zakończ” w panelu
Od tej pory Pixel będzie śledził wybrane zdarzenia według skonfigurowanych reguł, bez potrzeby dodawania kodu na stronie. Facebook “zapamięta” te ustawienia w ramach Piksela (nie wprowadza fizycznie zmian w kodzie naszej strony, tylko Pixel przy ładowaniu strony wie, że ma dodatkowo nasłuchiwać np. kliknięcia danego przycisku).
Ta metoda jest bardzo wygodna dla marketerów, którzy nie kodują. Na przykład: mamy landing page z przyciskiem “Pobierz e-book” i chcemy śledzić, kto kliknął ten przycisk (co traktujemy jako konwersję). Zamiast angażować programistę, uruchamiamy narzędzie konfiguracji zdarzeń, wskazujemy przycisk i przypisujemy mu zdarzenie Lead lub CompleteRegistration (w zależności co wolimy). Od tego momentu każde kliknięcie będzie zliczane jako to zdarzenie w Pixelu.
Należy jednak zwrócić uwagę na pewne ograniczenia:
- Narzędzie nie zawsze poprawnie rozpozna wszystkie elementy (najlepiej działa z prostymi przyciskami, linkami).
- Jeśli strona zostanie przebudowana (np. zmieni się identyfikator lub tekst przycisku), konfiguracja może przestać działać – bo Pixel szuka konkretnego elementu. Trzeba wtedy ponownie ustawić zdarzenie.
- Adblockery mogą blokować działanie narzędzia konfiguracji zdarzeń – jeśli mamy w przeglądarce uBlock/AdBlock, to Pixel na stronie nie uruchomi się i nie będzie czego konfigurować Dlatego należy wyłączyć blokery na czas korzystania z tego narzędzia.
Ogólnie jednak jest to potężne ułatwienie. Pozwala np. szybko śledzić konwersje na stronach, gdzie nie mamy dostępu do kodu (np. zewnętrzny system CMS bez możliwości edycji – dopóki jest Pixel, możemy na nim “naklikać” zdarzenia).
c) Poprzez pluginy i wtyczki (np. wtyczka do WordPressa)
Wiele systemów zarządzania treścią i e-commerce ma gotowe integracje lub wtyczki do obsługi Piksela. Korzystając z nich, możemy zarówno zainstalować Pixel, jak i skonfigurować standardowe zdarzenia bez ręcznego pisania kodu.
Przykłady:
WordPress/WooCommerce – istnieją popularne wtyczki jak PixelYourSite, Facebook for WooCommerce czy inne, które po podaniu ID Piksela same umieszczają kod na stronie i śledzą zdarzenia e-commerce (wyświetlenie produktu, dodanie do koszyka, zakup) automatycznie. Wtyczka PixelYourSite np. śledzi również scrollowanie czy czas na stronie jako zdarzenia.
Magento, PrestaShop, Shopify – Facebook integruje się z tymi platformami przez tzw. Partner Integrations. Wystarczy w Menedżerze Zdarzeń wybrać “Dodaj kod za pomocą integracji partnera” i wybrać np. Shopify, zalogować się – a Pixel zostanie zainstalowany w sklepie. Zdarzenia (jak Purchase, AddToCart) są wtedy od razu skonfigurowane według danych sklepu.
Inne CMS – często dostępne są pluginy typu “Facebook Pixel” – ich konfiguracja zazwyczaj sprowadza się do wpisania ID Piksela lub wklejenia całego kodu. Niektóre pozwalają też zaznaczyć, które zdarzenia trackować (np. mają listę checkboxów: śledź oglądanie produktów, dodanie do koszyka, itd.).
ił i za ile (parametry zdarzenia), co pozwala na tworzenie katalogów produktów i dynamicznych reklam. Samodzielna implementacja takich szczegółów wymagałaby pracy programisty.
Trzeba jednak pamiętać, by korzystać z zaufanych wtyczek i zawsze testować, czy zdarzenia się odpalają poprawnie (np. Pixel Helperem). Niektóre wtyczki mogą wymagać aktualizacji po zmianach w API Facebooka.
Jeśli nasza strona oparta jest na WordPressie, a nie czujemy się na siłach ręcznie dodawać kodów zdarzeń, zdecydowanie warto sięgnąć po gotową wtyczkę. Przykładowo, firma FastTony.com przygotowała obszerny poradnik instalacji Piksela i API Konwersji w witrynie opartej na WordPress – omawia on krok po kroku użycie odpowiedniej wtyczki i konfigurację zdarzeń【】. Można go znaleźć na blogu FastTony (link: Jak zainstalować Pixela i API w witrynie opartej na WordPress – poradnik). Wtyczki często oferują również integrację z API Konwersji (o czym w dalszej części), co dodatkowo zwiększa skuteczność śledzenia.
(Uwaga: Link powyżej prowadzi do zewnętrznego poradnika, w którym krok po kroku opisano instalację Piksela i konfigurację API konwersji na WordPressie z użyciem narzędzi FastTony – jest to przydatne źródło dla osób chcących rozszerzyć funkcjonalności podstawowego Piksela.)
d) Działania dla programistów (ręczna implementacja zdarzeń w kodzie)
Najbardziej bezpośrednią metodą konfiguracji zdarzeń jest samodzielne osadzenie odpowiednich wywołań skryptu Piksela w kodzie strony. Wymaga to pracy programisty lub kogoś technicznego, kto może edytować kod front-end (JavaScript/HTML) lub back-end. Schemat jest następujący:
- Identyfikujemy moment w działaniu strony, który chcemy śledzić (np. kliknięcie w dany element, przejście na stronę “Dziękujemy za zakup” itp.).
- W kodzie w tym miejscu wywołujemy funkcję Piksela za pomocą snippetu dostarczonego przez Facebooka. Standardowo dla zdarzeń używamy:
fbq('track', 'NazwaZdarzenia', {parametry});
dla zdarzeń standardowych,fbq('trackCustom', 'NazwaZdarzeniaNiestandardowego', {parametry});
dla niestandardowych.
Facebook ułatwia to, pozwalając wygenerować kod zdarzenia w Menedżerze Zdarzeń. Można tam wybrać rodzaj zdarzenia, podać parametry (np. wartość, waluta, nazwa produktu) i system wygeneruje gotową linijkę kodu JavaScript do wklejenia
.
Przykład: chcemy ręcznie zaimplementować zdarzenie Lead po wysłaniu przez użytkownika formularza kontaktowego (gdyż np. automatyczne narzędzie nie zadziałało). W kodzie JavaScript obsługującym wysyłkę formularza dodajemy wywołanie:
TU DAC KODY Z TABELEK
ewentualnie z parametrami, jeśli potrzebne. Spowoduje to, że po spełnieniu warunku (np. sukces wysyłki formularza) Pixel wyśle do Facebooka informację o zdarzeniu Lead.
Inny przykład: po załadowaniu strony potwierdzenia zakupu (tzw. “Thank You Page”) chcemy wysłać zdarzenie Purchase wraz z kwotą transakcji. W kodzie tej strony (HTML) umieszczamy:
TU DAC KODY Z TABELEK
To wyśle zdarzenie zakup o wartości 123.45 PLN.
Ręczna implementacja daje pełną kontrolę – możemy śledzić absolutnie wszystko, co tylko możemy wykryć w kodzie strony, łącznie z niestandardowymi akcjami. Jest to jednak najbardziej pracochłonna metoda i wymaga testowania. Po dodaniu takiego kodu warto sprawdzić Pixel Helperem czy zdarzenie się wywołuje, a w Menedżerze Zdarzeń czy jest rejestrowane.
Typowe podejście to łączenie metod – np. e-commerce integruje standardowe zdarzenia przez gotowy plugin, a dodatkowo programista dokłada kilka niestandardowych zdarzeń specyficznych dla danego biznesu.
Podsumowując: konfiguracja zdarzeń może być:
- Automatyczna – Pixel sam wykrywa (minimum wysiłku, ale ograniczona lista).
- Wizualna (Event Setup Tool) – “wyklikujemy” zdarzenia, bez kodu.
- Za pomocą wtyczek – korzystamy z gotowych rozwiązań dla naszej platformy.
- Manualna (deweloperska) – sami wywołujemy zdarzenia w kodzie.
Każda z tych metod prowadzi do tego, że Pixel zacznie wysyłać określone eventy. Wybór metody zależy od naszych potrzeb i zasobów. Często stosuje się kombinację – np. plugin do podstaw, a event setup tool do dodatkowego jednego przycisku na stronie.
Gdzie używa się tych zdarzeń?
Gdy Pixel zbiera już zdarzenia, nasuwa się pytanie: do czego konkretnie wykorzystujemy te informacje w praktyce reklamowej? Zdarzenia Piksela znajdują zastosowanie głównie w dwóch obszarach: podczas konfiguracji kampanii reklamowych oraz przy pomiarze i analizie wyników.
a) W kampaniach (podczas tworzenia i kierowania reklam)
Wybór celu kampanii i optymalizacja: Przy tworzeniu kampanii na Facebooku wybieramy cel marketingowy (np. Sprzedaż, Potencjalni klienci, Ruch itp.). Jeżeli wybierzemy cel “Konwersje”, to w dalszych ustawieniach wskazujemy konkretne zdarzenie Piksela jako zdarzenie konwersyjne, na które kampania ma być nastawiona. Przykładowo: wybieramy konwersję Purchase (zakup) lub Lead (pozyskanie kontaktu). W ten sposób mówimy Facebookowi: “chcę, aby ta kampania przynosiła jak najwięcej zdarzeń X”. System będzie optymalizował wyświetlanie reklam pod kątem tego wybranego zdarzenia konwersji – jak wyjaśniliśmy w punkcie 8. Dla nas, jako reklamodawcy, decyzja które zdarzenie wybrać ma strategiczne znaczenie (inna kampania może optymalizować pod Zakup, inna pod Rejestrację).
Aukcja i dystrybucja reklamy: Kiedy kampania jest już aktywna, to wybrane zdarzenie konwersji wpływa na dystrybucję reklam w obrębie wybranej grupy odbiorców. Facebook posiada ogromną ilość danych o użytkownikach i ich zachowaniach (również o tym, jakie zdarzenia Pixelowe wykonywali w przeszłości). Na tej podstawie modeluje prawdopodobieństwo konwersji. Jeśli np. targetujemy reklamę do grupy lookalike 1% (o tym później) wielkości 100 tys. osób, to spośród tych 100 tys. algorytm dynamicznie wybiera takie osoby, które najpewniej dokonają naszego zdarzenia docelowego. W efekcie dwie identyczne kampanie, różniące się tylko celem (np. jedna optymalizuje pod kliknięcia linku, a druga pod zakupy) będą pokazywać reklamy różnym podgrupom odbiorców, mimo że grupa docelowa wyjściowa jest taka sama. Dzieje się tak dlatego, że Pixel dostarcza sygnałów konwersji, a Facebook wybiera odbiorców mających większą szansę wygenerować te sygnały. Zatem konfigurując kampanię, wykorzystujemy zdarzenia Piksela do sterowania strategią optymalizacji – to klucz do skutecznych kampanii performance.
Remarketing i odbiorcy niestandardowi: Kolejne miejsce, gdzie używa się zdarzeń, to definiowanie odbiorców reklam. Mając dane z Piksela, możemy tworzyć w Menedżerze Reklam Custom Audiences (grupy niestandardowe) na bazie aktywności na stronie, np.: “osoby, które wykonały zdarzenie AddToCart w ciągu ostatnich 14 dni” albo “osoby, które wykonały Purchase (zakup) co najmniej 2 razy w ostatnich 180 dniach”. Tak utworzone grupy odbiorców możemy bezpośrednio ustawić jako target kampanii – np. puszczamy reklamę tylko do tych, którzy dodali do koszyka, ale nie kupili (klasyczny remarketing). Innym scenariuszem jest wykluczanie – np. kierujemy reklamę do wszystkich odwiedzających, ale wykluczamy tych, którzy już dokonali zakupu (zdarzenie Purchase), aby nie marnować budżetu na obecnych klientów. Zdarzenia Pixel pozwalają więc bardzo precyzyjnie zdefiniować, kto ma zobaczyć (lub nie zobaczyć) naszą reklamę.
Dynamic Ads (Reklamy dynamiczne): W kampaniach produktowych, szczególnie e-commerce, zdarzenia Piksela integrują się z katalogiem produktów, umożliwiając tzw. dynamiczne reklamy produktowe. Działają one tak: Pixel rejestruje, że użytkownik oglądał konkretny produkt X lub dodał do koszyka produkt Y. Facebook automatycznie może wyświetlić temu użytkownikowi reklamę dokładnie z tym produktem (lub podobnym z katalogu), korzystając z danych zdarzeń. To jest bardzo efektywny rodzaj remarketingu – bazuje ściśle na zdarzeniach ViewContent, AddToCart, Purchase z parametrami (ID produktu). Przy konfiguracji takich kampanii, wskazujemy, które zdarzenia będą triggerem (np. produkt oglądany, ale nie kupiony w ciągu 7 dni). Pixel musi więc prawidłowo te zdarzenia zbierać, by kampania działała.
ę i optymalizację).
Tworzyć i definiować grupy odbiorców (remarketing, wykluczenia, lookalike).
Uruchamiać specyficzne typy kampanii jak dynamiczny remarketing katalogowy.
b) W pomiarze wyników (raportowaniu i analizie)
Drugim obszarem jest pomiar i analiza rezultatów kampanii, gdzie zdarzenia również odgrywają główną rolę:
Raporty w Menedżerze Reklam: Gdy kampania ruszy i Pixel zbiera dane, w kolumnach wyników zobaczymy metryki powiązane ze zdarzeniami. Standardowo, jeśli kampania jest ustawiona na konwersje, w panelu zobaczymy kolumnę “Wyniki” pokazującą liczbę zdarzeń konwersyjnych (np. 10 zakupów). Możemy też dodać własne kolumny dla innych zdarzeń – np. monitorować równocześnie ile było AddToCart, PageView itp. To pozwala analizować współczynniki konwersji na różnych etapach. Przykładowo, widzimy że reklama A miała 1000 wejść na stronę (PageView) i 100 zakupów (Purchase), a reklama B 1000 wejść i 50 zakupów – zatem reklama A konwertuje lepiej (10% vs 5%). Te dane dostarcza Piksel.
Koszty i ROI: Dzięki zliczaniu konwersji możemy liczyć kluczowe wskaźniki efektywności: CPC (koszt na klik) to jeszcze nie wszystko – ostatecznie ważny jest CPA (cost per action, koszt na konwersję). Pixel pozwala nam zmierzyć CPA dla danego zdarzenia. Np. koszt na zakup = budżet wydany / liczba zdarzeń Purchase. Jeśli sprzedaż generuje przychód, możemy policzyć ROAS (zwrot z wydatków reklamowych) – ale do tego musimy znać wartość zakupów, a Pixel może ją przekazywać (parametr value). Wtedy w raportach FB zobaczymy łączną wartość konwersji i obliczymy wskaźniki finansowe. Tak więc, dzięki danym z Piksela monitorujemy opłacalność kampanii – bez niego wiedzielibyśmy ile wydaliśmy i ilu ludzi kliknęło, ale nie wiedzielibyśmy czy to przełożyło się na sprzedaż za X zł.
Analiza ścieżek i atrybucja: W ekosystemie Facebooka (zwłaszcza przed iOS14) Pixel umożliwiał śledzenie konwersji z atrybucją 1-dniową, 7-dniową itd. To znaczy, że jeśli użytkownik kliknął reklamę, a dopiero np. następnego dnia dokonał zakupu, to Pixel (dzięki cookies) zarejestrował zdarzenie Purchase i przypisał je kampanii (w oknie atrybucji 7-dni). W ten sposób mierzymy opóźnione konwersje. W panelu wyników widzimy wtedy konwersje pochodzące z danego źródła reklamy, nawet jeśli nie nastąpiły natychmiast. Pixel dostarcza danych do takiej analizy – co bardzo ważne w przypadku droższych produktów lub dłuższego procesu decyzyjnego.
Facebook Analytics (historycznie): Kiedyś istniało narzędzie Facebook Analytics (obecnie wycofane), w którym można było analizować zachowanie użytkowników podobnie jak w Google Analytics – tam również zdarzenia Piksela stanowiły podstawę danych. Choć to narzędzie nie jest już dostępne, warto wspomnieć, że Pixel służył do analizy lejka (funnel), retencji użytkowników, częstotliwości działań itp.
Zewnętrzna analityka i integracje: Dane z Piksela (zwłaszcza przez API Konwersji) mogą być eksportowane do innych systemów raportowania, co pozwala porównywać wyniki między platformami. Niemniej w kontekście samego Facebooka – to Menedżer Reklam jest głównym miejscem pomiaru.
W skrócie, zdarzenia to podstawa raportowania skuteczności kampanii. Bez nich raport ograniczałby się do “tyle wyświetleń, tyle kliknięć”. Ze zdarzeniami wiemy “tyle zakupów, za tyle pieniędzy, przy takim koszcie”, co jest kluczowe do oceny czy kampania była rentowna. Przykładowo, jeśli Pixel pokazuje 30 zdarzeń Lead z kampanii przy koszcie 10 zł za lead, marketer może ocenić, czy to się opłaca (zna wartość średnią leada z własnych danych).
Warto zauważyć, że nie wszystkie zdarzenia, które śledzimy, musimy potem użyć w kampanii, ale zazwyczaj je raportujemy. Np. możemy śledzić zdarzenie “Klik w mapę dojazdu” na stronie – może ono nie być celem żadnej kampanii, ale z ciekawości marketing chce wiedzieć, ile osób klika mapę (być może to oznaka zainteresowania odwiedzeniem sklepu stacjonarnego). Pixel to zarejestruje i dane będą dostępne w zakładce “Zdarzenia” w Menedżerze Zdarzeń (choć w raportach kampanii nie, bo nie powiązane z celem kampanii). Takie dane mogą trafiać do analizy zachowań konsumentów.
Podsumowując, zdarzenia wykorzystujemy przy: konfiguracji kampanii (cel, grupy odbiorców) oraz przy ocenie jej wyników (ile zdarzeń osiągnięto, po jakim koszcie, jaki ROI, jak przebiegały konwersje). Pixel spina te dwa światy, dostarczając zarówno mechanizm optymalizacji, jak i danych do raportów.
Różnice w celach kampanii
W ekosystemie Facebook Ads jednym z najważniejszych wyborów jest cel kampanii reklamowej. Cel ten determinuje, jak Facebook będzie optymalizował wyświetlanie reklam i jakie zdarzenia Piksela będą kluczowe. Omówmy kilka kwestii z tym związanych:
a) Kampania sprzedażowa vs. kampania na leady (zapisy)
Kampania sprzedażowa (nastawiona na bezpośrednią sprzedaż produktu/usługi w witrynie) zazwyczaj będzie optymalizowana pod zdarzenie Zakup (Purchase). Jej celem jest wygenerowanie jak największej liczby transakcji e-commerce. W takiej kampanii w Menedżerze Reklam wybierzemy cel “Konwersje” i wskażemy konwersję = Purchase. Cała logika kampanii (od doboru grupy docelowej po kreację) jest ukierunkowana na zachęcenie do dokonania zakupu. Pixel w tym przypadku dostarcza danych o sprzedażach, ich wartości, itp., co jest używane do optymalizacji i oceny ROI.
Kampania na leady (generowanie leadów) z kolei skupia się na pozyskaniu danych kontaktowych lub zgłoszeń od zainteresowanych osób – np. zapis na newsletter, rejestracja na webinar, prośba o ofertę. Tutaj “konwersją” nie jest sprzedaż, lecz wypełnienie formularza czy inna forma kontaktu. W przypadku kampanii leadowej możemy obrać dwa podejścia:
- Użycie celu “Konwersje” z własną stroną docelową – wówczas naszym zdarzeniem konwersyjnym może być Lead (jeśli Pixel śledzi wysłanie formularza) lub CompleteRegistration (ukończenie rejestracji). Przykład: prowadzimy stronę z formularzem zapisu na konsultację, po jego wysłaniu odpalamy zdarzenie Lead – kampania optymalizuje pod Lead.
- Użycie celu “Pozyskiwanie kontaktów” i formularza Lead Ads na Facebooku – w tym wariancie Pixel nie bierze bezpośrednio udziału, bo proces dzieje się w obrębie Facebooka (wewnętrzny formularz). Jednak Pixel może się przydać do retargetowania tych, co kliknęli reklamę leadową i trafili na stronę (jeśli był link).
Zasadniczo kampanie leadowe często korzystają z CompleteRegistration lub Lead jako zdarzenia konwersji, natomiast sprzedażowe – z Purchase. Te kampanie mają różne optymalizacje: w leadowej algorytm szuka osób skłonnych zostawić dane (niekoniecznie kupić od razu), w sprzedażowej – szuka kupujących.
b) Czy cel kampanii wpływa na dystrybucję reklamy na Facebooku?
Tak, cel kampanii ma ogromny wpływ na dystrybucję (kierowanie) reklam. Cel definiuje “co Facebook ma osiągnąć”, a algorytm stara się to zrealizować, wybierając odpowiednie osoby i momenty do wyświetlenia reklamy.
Przykład: Załóżmy, że mamy jedną grupę odbiorców – np. wszyscy fani motoryzacji w wieku 25-50, łącznie 1 mln osób. Tworzymy dwie kampanie:
- Kampania A z celem Ruch (Traffic) – optymalizacja na kliknięcia linku.
- Kampania B z celem Konwersje (Conversions) – optymalizacja na zakup (Purchase).
Nawet jeśli obie kampanie targetują ten sam 1 mln osób, to:
- Kampania A będzie pokazywać reklamy tym, którzy często klikają linki (tzw. “clickers”). Facebook znajdzie w tym 1 mln grupę, powiedzmy, ~100 tys. ludzi znanych z tego, że często otwierają strony.
- Kampania B będzie pokazywać reklamy tym, którzy mają historię dokonywania zakupów lub podobnych konwersji. Może to być zupełnie inna podgrupa, np. 50 tys. osób skłonnych do zakupów online, nawet jeśli klikają mniej chętnie.
To samo dotyczy np. celu Aktywność (post engagement) – algorytm wybierze tych, co lubią komentować/ lajkować posty, a niekoniecznie tych, co kupują. Zmiana celu kampanii faktycznie potrafi “wymienić” nam odbiorców, którym finalnie reklama się wyświetli, mimo identycznych ustawień demografii/zainteresowań. Dzieje się tak, bo Facebook ma bardzo dużo sygnałów o użytkownikach – także z Piksela – i potrafi ocenić prawdopodobieństwo dokonania danej akcji przez każdą osobę.
Zatem wybierając cel kampanii, decydujemy, jaki sygnał (zdarzenie) będzie priorytetem. Wpływa to nie tylko na pomiar sukcesu, ale i na to, komu Facebook pokaże reklamę.
W praktyce:
- Kampania sprzedażowa (konwersje na Purchase) może mieć mniejszy zasięg, bo kieruje reklamy do węższej grupy “prawdopodobnych kupujących”, ale za to może osiągać wyższą skuteczność sprzedażową.
- Kampania na leady (konwersje na Lead) trafi do tych, co chętniej wypełniają formularze.
- Kampania z celem Ruch dotrze do ludzi, którzy klikną, ale nie gwarantuje to, że cokolwiek zrobią na stronie – bo algorytm nie brał tego pod uwagę, jego zadanie to wygenerować klik.
c) Dlaczego tak to działa?
Mechanizm ten wynika z modelu biznesowego Facebooka opartego na optymalizacji i aukcji. Facebook chce maksymalizować skuteczność reklam, bo to zadowala reklamodawców i zachęca ich do wydawania budżetów. Dysponując danymi (m.in. z Piksela), może przewidywać zachowania użytkowników.
Od strony technicznej, kiedy tworzymy kampanię, Facebook buduje model przewidujący prawdopodobieństwo konwersji dla każdego użytkownika w grupie docelowej. Np. Użytkownik Jan Kowalski może mieć 1% szans na zakup w danej kampanii, a Anna Nowak 10% – więc Anna dostanie reklamę prędzej. Te przewidywania opierają się o:
- Dane z Piksela (czy ta osoba dokonywała podobnych konwersji na stronach, czy oglądała produkty).
- Dane z aktywności na Facebooku/Instagramie (czy klika reklamy, jakie ma zainteresowania).
- Dane demograficzne i urządzenie (niektóre grupy chętniej dokonują pewnych akcji).
Facebook dystrybuuje reklamy tam, gdzie spodziewa się najlepszego “rezultatu” według celu. To jest sedno optymalizacji: wykorzystać budżet tam, gdzie jest największa szansa osiągnięcia celu.
Z tego powodu wybór niewłaściwego celu kampanii może skutkować słabymi wynikami. Np. jeśli naszym prawdziwym celem jest sprzedaż, ale omyłkowo ustawimy kampanię na cel “Aktywność” (post likes), to dostaniemy dużo polubień pod postem, ale mało sprzedaży – bo system nie celował w sprzedawanie, tylko w interakcje.
Podsumowując: tak to działa, ponieważ Facebook optymalizuje reklamy pod zadany cel, używając danych o zachowaniach użytkowników. Cel wpływa na algorytm aukcji – na to, kto wygrywa licytację i komu wyświetli się reklama. W efekcie można powiedzieć, że dobrze dobrany cel kampanii to połowa sukcesu, bo nawet genialna kreacja reklamowa niewiele da, jeśli pokaże się nieodpowiednim osobom.
d) Błędy wynikające z języka polskiego (event Kontakt vs. Lead)
Ciekawym i praktycznym problemem jest kwestia nazewnictwa zdarzeń w interfejsie Facebooka po polsku. Facebook tłumaczy nazwy standardowych zdarzeń, co czasem prowadzi do zamieszania. Szczególnie dotyczy to zdarzeń Lead i Contact, które w języku polskim oba tłumaczone są jako “Kontakt”.
Wyjaśnijmy:
Lead – w angielskiej wersji oznacza pozyskanie potencjalnego klienta. W polskim interfejsie zdarzenie to bywa opisane jako “Kontakt (Lead)”. Jest używane np. przy przesłaniu formularza z prośbą o kontakt lub zapisaniu na test itp. Contact – również istnieje jako osobne zdarzenie standardowe, przeznaczone np. do śledzenia kliknięć w przycisk “Zadzwoń teraz” czy użycia czatu. W polskim najbliższe określenie to także “Kontakt”.
W efekcie, w Menedżerze Zdarzeń po polsku można zobaczyć zarówno zdarzenie Kontakt oznaczające Contact, jak i Kontakt (Lead) oznaczające Lead. Dla osoby nietechnicznej wygląda to jak duplikat – dwa podobne zdarzenia o tej samej nazwie, ale działające inaczej. To może prowadzić do pomyłek:
- Np. ktoś chce optymalizować kampanię na pozyskiwanie leadów i przypadkowo wybierze zdarzenie “Kontakt” (Contact), podczas gdy implementacja na stronie wysyła zdarzenie “Lead”. Wtedy kampania w ogóle nie “widzi” konwersji, bo patrzy na złe zdarzenie.
- Albo w raportach zobaczy dwa wiersze “Kontakt” i trudno się zorientować, który jest który.
W języku angielskim tych niejasności nie ma, bo mamy wyraźnie “Lead” vs “Contact”.
Warto też dodać, że standardowe tłumaczenia Facebooka potrafią być mylące nie tylko tu. Np. zdarzenie CompleteRegistration tłumaczone jest jako “Ukończenie rejestracji”, co jest dość jasne, ale już Purchase to “Zakup”, AddToCart to “Dodanie do koszyka” – te są ok. Jednak problem Lead vs Contact jest chyba najbardziej znany wśród polskich marketerów.
e) Jak poprawnie oznaczyć Kontakt/Lead? (Rozwiązanie: przejście na angielski i użycie “Complete Registration”)
Aby uniknąć wyżej wspomnianych pomyłek, są dwa główne zalecenia:
- Używać interfejsu Facebooka w języku angielskim, przynajmniej podczas konfiguracji zdarzeń i kampanii – wtedy mamy pewność, które zdarzenie to Lead, a które Contact. Można tymczasowo przełączyć język konta na English (US). Wtedy np. w kreatorze kampanii w polu wyboru zdarzenia konwersji zobaczymy „Lead” lub „Contact”, a nie dwa razy „Kontakt”.
- Używać właściwych zdarzeń dla właściwego znaczenia: Jeśli trackujemy wysłanie formularza kontaktowego w celach sprzedażowych, to lepiej trzymać się zdarzenia Lead (czyli „Kontakt (Lead)”). Natomiast zdarzenie Contact rezerwować np. na klik w link kontaktowy czy czat.
Często spotykaną dobrą praktyką jest w ogóle nie używanie zdarzenia Contact w implementacjach, a zamiast tego:
- Dla formularzy leadowych używać Lead albo CompleteRegistration. Zdarzenie CompleteRegistration (Ukończenie rejestracji) bywa preferowane w niektórych przypadkach, bo jednoznacznie oznacza zapis lub ukończenie formularza, , i w polskim tłumaczeniu brzmi inaczej – “Ukończenie rejestracji”, więc nie myli się z “Kontakt”. Wysyłając formularz np. z zapisaniem do newslettera, można wywołać Pixel
fbq('track', 'CompleteRegistration')
. W kampanii wtedy wybieramy zdarzenie “CompleteRegistration” jako konwersję. Unikamy w ten sposób zdarzenia Lead/Contact całkowicie i nie ma problemu z tłumaczeniem. - Dla kliknięć w dane kontaktowe w stopce strony (tel, email) – jeśli bardzo chcemy to śledzić – można użyć np. zdarzenia Contact albo niestandardowego zamiast Lead, aby odseparować to znaczeniowo.
Ogólnie CompleteRegistration jest często wykorzystywane przez marketerów w Polsce jako zamiennik Lead, bo nie rodzi niejasności językowych i jest dość uniwersalne (Facebook opisuje je jako “rejestracja lub wysłanie formularza, np. zapisanie się do newslettera, założenie konta” – czyli idealnie pasuje pod lead magnety, zapisy, kontakty).
Jeśli jednak trzymamy się oryginalnych eventów:
- Upewnijmy się, że event implementowany na stronie i event wybrany w kampanii to to samo. Czyli jeśli developer dodał
fbq('track', 'Lead')
, to w kampanii wybieramy “Lead (Kontakt)” i ignorujemy zdarzenie “Contact”. - Można zmienić nazwę niestandardową – np. użyć niestandardowego eventu o własnej nazwie (“FormSubmit”) byle spójnie używać go wszędzie, ale to już bardziej zaawansowane (wymaga utworzenia konwersji niestandardowej opartej o to zdarzenie, żeby móc ją wybrać jako cel).
W skrócie: najbezpieczniej przełączyć się na język angielski przy konfiguracji celów albo unikać potencjalnie mylących tłumaczeń (Lead vs Contact) poprzez użycie CompleteRegistration dla leadów. Ta ostatnia opcja jest wręcz zalecana – Facebook generalnie nie robi różnicy jakościowej między Lead a CompleteRegistration, oba to standardowe eventy sygnalizujące pozyskanie użytkownika. A unikniemy przypadkowego pomylenia “Kontaktu”.
Na marginesie, w polskiej dokumentacji Facebooka też są te nazwy mylące. Dla pewności warto zawsze spojrzeć na oryginalną angielską nazwę zdarzenia (w Menedżerze Zdarzeń po kliknięciu konkretnego zdarzenia powinna być widoczna oryginalna nazwa eventu).
Problem adblocków, cookie barów i ich wpływ na pomiar kampanii oraz blokowanie Piksela
W idealnym świecie Pixel zbierałby wszystkie zdarzenia od każdego użytkownika wchodzącego na stronę. W rzeczywistości jednak część użytkowników jest “niewidzialna” dla Piksela ze względu na narzędzia blokujące śledzenie. Są dwa główne czynniki: blokery reklam/skryptów (adblocki) oraz polityka zgód cookie (tzw. cookie bary).
Adblocki i skrypty typu anti-tracking: Wielu internautów korzysta z rozszerzeń przeglądarki blokujących reklamy i trackery – jak AdBlock, uBlock Origin, Privacy Badger itp. Takie rozszerzenia często rozpoznają i blokują także Facebook Pixel, ponieważ jest on narzędziem śledzącym domeny facebookowej (connect.facebook.net
). Jeżeli użytkownik ma włączony adblock i odwiedzi naszą stronę, to może się zdarzyć, że kod Piksela w ogóle się nie załaduje – adblock zatrzyma żądanie do serwera Facebooka. W efekcie Pixel nie zarejestruje żadnego zdarzenia z tej wizyty. Z punktu widzenia naszego śledzenia, taki użytkownik “nie istniał”. Jak powszechne jest to zjawisko? Szacunki wskazują, że globalnie około 30-40% internautów używa jakiejś formy blokowania reklam. (na desktopach odsetek jest wyższy, na mobile niższy, ale rośnie). Nie każdy adblock blokuje Piksel domyślnie – np. niektóre listy filtrów skupiają się tylko na bannerach reklamowych, inne również na trackerach. Niemniej znaczna część zaawansowanych użytkowników ma filtry, które blokują Piksela. Efekt dla nas: zaniżone statystyki konwersji i mniejsze grupy odbiorców do remarketingu, bo np. 1/3 odwiedzających mogła zostać niewykryta przez Piksel.
Cookie bary i odrzucanie zgód: Od czasu wejścia RODO i przepisów o prywatności, wiele stron (zwłaszcza w Europie) wyświetla okienko z prośbą o zgodę na cookies i tracking. W zależności od implementacji:
- Część stron nie ładuje w ogóle Piksela, dopóki użytkownik nie wyrazi zgody na cookies marketingowe. Jeśli użytkownik kliknie “Odrzuć” lub po prostu zamknie okno bez akceptacji, Pixel pozostaje nieaktywny i nie śledzi jego działań. To jest zgodne z prawem, ale oznacza utratę danych o tych użytkownikach.
- Nawet jeśli użytkownik wyrazi zgodę, to dopiero wtedy Pixel się włącza – co może oznaczać, że pierwsze odsłony strony mogły nie być śledzone (zależy od implementacji).
Badania pokazują, że spory odsetek użytkowników odrzuca zgody lub ignoruje banery (co często jest traktowane jako brak zgody, w bardziej restrykcyjnych implementacjach). Przy uczciwie zrobionym cookie barze, akceptacja na pełne trackowanie czasem wynosi tylko ~50-60%. To znaczy, że nawet połowy ruchu nie mierzymy, bo użytkownicy wolą prywatność.
Konsekwencje dla pomiaru kampanii:
- Możemy zaobserwować w Facebook Ads Manager mniej konwersji niż np. w Google Analytics czy w naszym systemie sklepowym, bo Pixel nie złapał wszystkich.
- Tworząc Custom Audience z odwiedzających, dostajemy tylko tych “niezablokowanych”. Np. zamiast 1000 realnych odwiedzających, w grupie remarketingowej mamy 600 (bo 400 miało adblocka lub brak zgody).
- Lookalike Audience budowane na bazie zdarzeń też będzie bazować na mniejszej próbie.
- Ogólnie algorytm może mieć mniej danych do optymalizacji, bo części userów “nie widzi”. To może pogorszyć wyniki kampanii (mniej signalów = trudniejsze uczenie).
Przykład liczbowy: Załóżmy, że sklep miał faktycznie 100 sprzedaży, ale 20 osób miało adblock i Pixel ich nie zarejestrował. Facebook Ads Manager pokaże np. 80 konwersji. Jeśli byśmy liczyli ROAS tylko z tych 80, będzie zaniżony. Te 20 “utraconych” konwersji może nas skusić do mylnego wniosku, że kampania jest mniej skuteczna niż w rzeczywistości.
Czy coś można z tym zrobić? W zakresie adblocków – bez naruszania prywatności użytkowników – niewiele. Istnieją techniki jak ukrywanie Piksela pod własną domeną (CAPI Gateway, o czym później), co może ominąć proste filtry blokujące domenę facebook.net. Cookie bary to kwestia zgodności z prawem – raczej należy je stosować. Można starać się zachęcać do akceptacji (np. styl banera), ale to delikatny temat.
Warto mieć świadomość tych strat danych i komunikować wewnętrznie: nie wszystkie braki w śledzeniu oznaczają, że kampania nie zadziałała – może część użytkowników po prostu nas nie zgodziła się być śledzona. Z marketingowego punktu widzenia to argument za wdrażaniem alternatywnych metod śledzenia (server-side), by odzyskać część danych.
Podsumowując, adblocki i restrykcje cookies to obecnie spore wyzwanie dla dokładności Piksela. Nie da się ich całkiem obejść front-endowo – pewien procent danych jest utracony. W dalszych punktach omówimy, jak ratować pomiar (spoiler: poprzez API Konwersji).
Blokowanie Piksela przez przeglądarki (np. Firefox, Safari itd.)
Oprócz użytkowników, którzy sami instalują adblocki, również niektóre przeglądarki z “urzędu” blokują śledzenie – szczególnie dotyczy to Safari i Firefox, które mocno stawiają na prywatność.
Safari (przeglądarka Apple, zarówno na iOS jak i macOS) – posiada mechanizm ITP (Intelligent Tracking Prevention). Pierwotnie ITP skupiał się na blokowaniu cookies stron trzecich, ale z czasem zaostrzył też podejście do tzw. “trackerów”. W praktyce Safari:
- Usuwa lub ogranicza żywotność cookies trackingowych – np. cookies Piksela (jeśli zapisywane) mogą być kasowane po krótkim czasie. W wersjach ITP 2.1+ cookies ustawiane client-side wygasają automatycznie po 7 dniach To oznacza, że okno atrybucji dla Safari jest mocno ograniczone – jeśli ktoś wróci po 2 tygodniach i kupi, Pixel go już nie skojarzy z wcześniejszym kliknięciem reklamy, bo cookie wygaśnie. Apple posunęło się nawet do tego, że nawet first-party cookies utworzone przez naszą domenę (jeśli wykryje, że służą trackingowi) też są ograniczane do 7 dni
- Blokuje niektóre skrypty śledzące – Safari identyfikuje znane skrypty trackingowe. Facebook Pixel może być traktowany jako taki, choć Apple bardziej skupiało się na blokowaniu identyfikatorów między domenami. Niemniej, Safari w trybie prywatnym czy z domyślnymi ustawieniami prywatności może nie dopuścić do działania niektórych funkcji Piksela (np. Pixel ma mechanizm tzw. first-party cookies poprzez CAPI Gateway, ale Safari wykrywa CNAME cloaking i też to ogranicza).
Firefox (desktop i mobilny) – ma funkcję Enhanced Tracking Protection domyślnie włączoną (pierwotnie w trybie Prywatnym, a obecnie nawet w zwykłym trybie, standardowo ustawiona na poziom Standard lub Ścisły). Firefox korzysta z list trackerów (Disconnect.me list), na której znajdują się m.in. domeny Facebooka używane do śledzenia. W związku z tym:
- Firefox często blokuje żądania do Facebook Pixel (connect.facebook.net) automatycznie. Widać to np. po ikoncie tarczy w pasku adresu – można sprawdzić, że zablokowano x trackerów na stronie, i zwykle Pixel się tam pojawia.
- W trybie “Ścisła ochrona” Firefox może wręcz uniemożliwić jakiekolwiek działanie Pikselowi, podobnie jak robią to adblocki.
Brave, Edge, Chrome z rozszerzonymi ustawieniami: Przeglądarka Brave z definicji blokuje większość trackerów (to jej selling point). Microsoft Edge ma “Prewencję śledzenia” – przy ustawieniu Wysokim też potrafi odciąć trackery. Chrome jako taki nic nie blokuje domyślnie (bo to Google, utrzymuje się z reklam), ale użytkownicy Chrome instalują adblocki samodzielnie.
Wpływ: Jeśli duża część naszej grupy docelowej używa Safari (np. dużo użytkowników iPhone) lub Firefoksa z ochroną, to Pixel może nie rejestrować poprawnie ich aktywności. W Safari nawet jeśli Pixel wyśle zdarzenie, problematyczna jest atrybucja w czasie – cookies znikną po 7 dniach, więc konwersje opóźnione mogą się nie przypisać. W Firefoksie może nie wysłać wcale.
Z punktu widzenia wyników kampanii, największy problem to Safari na mobilnych iPhone’ach: iPhone’y stanowią często ~50% ruchu mobilnego (w niektórych krajach), a domyślną przeglądarką jest Safari, która drastycznie ogranicza tracking. Można nawet powiedzieć, że Facebook Pixel ma “pod górkę” na Safari – Facebook musiał wprowadzić AEM (zagregowany pomiar), bo inaczej w środowisku iOS/Safari niewiele by zobaczył.
Firefox ma mniejszy udział rynkowy, ale też odczuwalny (kilka-kilkanaście procent desktop). Brave i inne niszowe – marginalnie, ale użytkownicy tych przeglądarek to zwykle osoby bardzo dbające o prywatność (czyli raczej nie zgadzają się na tracking).
Konsekwencje praktyczne:
- Raporty z kampanii mogą systematycznie nie doliczać konwersji z Safari. Np. jeśli dużo sprzedaży przyszło od użytkowników iPhone, możemy widzieć mniej konwersji lub przypisane do “inne” (Facebook wprowadził opóźnione, zagregowane raportowanie AEM, więc coś tam pokaże, ale mniej szczegółowo).
- Pixel może nie budować tak dużej grupy odbiorców lookalike, bo np. co czwarty klient użył Safari i jego event jest z ograniczonymi danymi (FB otrzymuje go z opóźnieniem i bez identyfikatora użytkownika).
- Kampanie mogą potrzebować dłuższego okresu nauki – bo jeśli 30% zdarzeń jest niewidoczna, algorytm ma mniej sygnałów i uczy się wolniej.
Czy można temu zaradzić? W pewnym stopniu pomaga server-side tracking (API Konwersji), o czym za chwilę, bo wtedy przeglądarka nie uczestniczy w przesyłaniu zdarzenia (omijamy mechanizmy blokujące w przeglądarce). Niemniej, Apple poszedł daleko, bo dotyka to nawet server-side (ograniczanie cookies 7-dniowe).
Można też zachęcać użytkowników do skorzystania z innej metody (np. aplikacji mobilnej – ale to inny kanał, nie Pixel).
Ogólnie, blokowanie na poziomie przeglądarek to kolejna przyczyna utraty danych. Warto mieć świadomość, że np. “użytkownicy Safari są niedotrackowani”. Znów posłużmy się liczbą: jeżeli 50% użytkowników to Safari, a Pixel tam śledzi tylko ograniczenie (np. tylko 7-dniowe okno i bez możliwości remarketingu powyżej), to w retargetingu długoterminowym (np. 30-dni) zobaczymy może połowę z nich.
Podsumowując: nowoczesne przeglądarki idą w kierunku ochrony prywatności kosztem możliwości śledzenia. Facebook Pixel jako narzędzie klient-side jest ofiarą tych zmian. To globalny trend (Chrome też planuje wycofać third-party cookies do 2024), co stawia przed marketerami wyzwanie znalezienia alternatywnych sposobów pomiaru.
Blokowanie Piksela przez iOS na urządzeniach mobilnych
W 2021 roku Apple wprowadziło zmiany w systemie iOS 14.5+ (i kolejne wersje), które znacząco wpłynęły na ekosystem reklamowy. Najbardziej znana zmiana to wprowadzenie polityki App Tracking Transparency (ATT) – czyli wymogu, aby aplikacje na iPhone/iPad pytały użytkownika o zgodę na śledzenie jego aktywności w aplikacjach i witrynach należących do innych firm.
Jak to się przekłada na Facebook Pixel? Otóż Pixel działa w kontekście strony internetowej, ale bardzo często ruch na stronę przychodzi z aplikacji Facebook/Instagram (np. użytkownik klika reklamę w aplikacji Facebook i otwiera stronę w przeglądarce wewnątrz tej aplikacji albo w Safari). Gdy użytkownik ma iOS 14.5+ i wybrał “Ask App not to Track” (czyli nie wyraził zgody na śledzenie), Facebook nie może używać pewnych identyfikatorów do śledzenia go między aplikacją a stroną.
Konkretnie:
- Gdy taki użytkownik kliknie reklamę, Facebook anonimowo przekazuje bardzo ograniczone dane do przeglądarki. Pixel na stronie co prawda może odnotować zdarzenie, ale Facebook nie połączy tego jednoznacznie z użytkownikiem lub konkretną reklamą w sposób granularny. W efekcie atrybucja konwersji z urządzeń iOS od użytkowników, którzy odrzucili zgodę, jest ograniczona. Facebook zbiera te zdarzenia w sposób zagregowany (AEM), i raportuje je z opóźnieniem (do 48-72h), bez szczegółów per user.
- W skrajnych przypadkach, jeśli użytkownik używa przeglądarki Safari (co jest domyślne na iOS) + odrzucił ATT, Pixel w jego przeglądarce będzie ograniczony zarówno przez ITP, jak i brak zgody z ATT – co powoduje niemal całkowitą “ciemność” z perspektywy Facebooka.
Apple de facto odcięło dużą część danych o użytkownikach mobilnych od platform reklamowych takich jak Facebook. Szacowano, że globalnie tylko ok. 20-30% użytkowników iOS zgadza się na śledzenie. – czyli 70-80% wybiera “nie zezwalaj”. To oznacza, że dla większości użytkowników iPhone, Facebook Pixel nie może swobodnie przypisać ich zdarzeń do profilu użytkownika. W rezultacie Facebook powiedział obrazowo, że Apple “wyłączyło połowę możliwości śledzenia konwersji” Chodzi o to, że ~50% mobilnych użytkowników (iPhone) stało się mniej widocznych.
Praktyczne skutki:
- Spadek raportowanych konwersji na Facebooku z urządzeń iOS. Reklamodawcy zauważyli wiosną 2021, że w Menedżerze Reklam liczba konwersji (np. zakupów) spadła, mimo że realnie sprzedaż mogła nie spaść tak dramatycznie. Było to efektem braku atrybucji – Facebook nie mógł połączyć wielu transakcji z reklamami, bo użytkownicy iOS zablokowali tracking. Wyszło na jaw, że Pixel “widzi tylko połowę” tego co wcześniej
- Model atrybucji został zredukowany do 7-dni po kliknięciu (domyślnie), co i tak jest realizowane zagregowanie. Nie mamy już danych 28-dni, a nawet te 7-dni są niepełne (tylko konwersje łączone z wybranymi 8 zdarzeniami).
- Mniej precyzyjne grupy odbiorców. Np. retargeting użytkowników iPhone staje się trudniejszy – bo jeśli aplikacja nie może ich trackować, to Pixel ich “nie widzi”. Facebook wprowadził co prawda mechanizm Prompt w aplikacji (ten monit ATT) i jeśli ktoś zgodził się, to super, ale większość nie. Zatem np. remarketing 7-dniowy może nie zawierać znacznej części ruchu iOS.
- Wyższe koszty reklamy / gorsza optymalizacja: mniej sygnałów konwersji = trudniej algorytmowi efektywnie optymalizować. Facebook potwierdził, że kampanie na konwersje mogą mieć problemy z “under-delivery” (niedostateczne dostarczanie) lub wolniejszą nauką z powodu brakujących danych. Marketerzy obserwowali wzrost CPA w kampaniach po iOS14, co wynikało z tej utraty efektywności.
Trzeba podkreślić, że blokowanie przez iOS różni się od adblocka tym, że dzieje się na poziomie ekosystemu Apple i aplikacji Facebook. Apple zmusiło de facto aplikację Facebook do nieprzekazywania pewnych danych (jak identyfikator użytkownika) jeśli brak zgody. Nawet najlepszy Pixel nic nie pomoże, jeśli aplikacja nie powie “tak, to użytkownik X kliknął reklamę Y”.
Facebook w odpowiedzi wprowadził wspomniane AEM (Aggregated Event Measurement) – czyli system, w którym my konfigurujemy do 8 zdarzeń priorytetowych na domenę (dlatego weryfikacja domeny jest konieczna), a Facebook reportuje zagregowane wyniki dla tych zdarzeń z kampanii, obejmując również użytkowników iOS, którzy odmówili trackingu, ale tylko w ograniczony sposób:
- Raport jest zanonimizowany i opóźniony, nie można np. mieć szczegółów per demografia.
- Jeśli użytkownik wykonał kilka różnych zdarzeń, zliczony zostanie tylko to najwyższego priorytetu.
- Nie mamy możliwości deduplikacji z innymi źródłami itd.
To wciąż lepsze niż nic – Facebook nadal potrafi “domyślnie” zarejestrować pewne konwersje od osób, które odrzuciły ATT, ale w mocno uproszczonej formie Reasumując: iOS (Apple) mocno przyczynił się do “zaślepienia” Piksela. Wykorzystanie Piksela stało się mniej skuteczne, szczególnie w marketingu mobilnym. W liczbach: jeśli np. połowa Twoich klientów to iPhone, a 80% z nich blokuje tracking, to 40% klientów jest słabo mierzone. Już w 2021 analitycy pisali, że to “szok dla świata Facebook Piksela”. Marketerzy musieli dostosować taktyki – np. więcej uwagi do konwersji modelowanych, skrócenie lejków, zachęcanie do pozostania w aplikacji (np. użycie formularzy Lead Ads zamiast zewnętrznego landing page – bo tam Pixel nie jest potrzebny).
Z punktu widzenia Piksela, to kolejny powód, by zainteresować się API Konwersji – bo pozwala częściowo obejść ograniczenia (o czym zaraz). Apple nie może zablokować, że nasz własny serwer wysyła do Facebooka info o transakcji – bo to dzieje się poza urządzeniem użytkownika. ATT dotyczy tylko komunikacji aplikacja->inne firmy.
Dane z badań i statystyki dotyczące użytkowników blokujących Piksela – jak to wpływa na kampanie?
Omówiliśmy kilka czynników utrudniających Pixelowi pracę (adblocki, przeglądarki, iOS). Warto teraz spojrzeć na dane liczbowe, które ilustrują skalę zjawiska i jego wpływ na skuteczność kampanii:
- Użycie adblocków na świecie: Według raportów w 2023 roku około 31,5% internautów globalnie przynajmniej raz w miesiącu używa narzędzi blokujących reklamy. To przekłada się na ~912 milionów użytkowników internetu z adblockiem. W Europie odsetek bywa wyższy, w mobile nieco niższy, ale trend jest rosnący (rok do roku kilka procent wzrostu). Dla Piksela oznacza to potencjalną utratę sygnałów od nawet 1/3 użytkowników. Jeśli Twoja grupa docelowa to np. młodzi, bywalcy Reddita/wykopu itd., odsetek może być jeszcze większy, bo tech-savvy osoby częściej używają adblocków. Tak duża skala blokowania powoduje, że kampanie mogą być niedoszacowane w wynikach. Marketerzy zauważają rozbieżności między różnymi systemami: np. porównują Facebook Ads vs Google Analytics – GA (blokowany przez podobne mechanizmy zresztą) i Ads vs wewnętrzne systemy sklepu. Często Facebook Ads pokazuje mniej konwersji niż faktycznie było. Powód: część nie została zliczona przez Pixel, bo użytkownicy ją zablokowali. To wpływa potem na decyzje: np. może nie doceniamy pewnych kampanii, bo “nie dowożą” według raportu, a w rzeczywistości dowożą, tylko niewidocznie.
- Odsetek użytkowników iOS odrzucających śledzenie: Po wprowadzeniu ATT, wskaźnik opt-in (zgód) początkowo był dramatycznie niski (poniżej 20% na świecie), z czasem nieco wzrósł. Statista podaje, że w kwietniu 2022 zgadzało się ok. 25% użytkowników. . Inne źródła mówią, że opt-in ustabilizował się na poziomie 30-35% globalnie (wyższy w USA ~40%, niższy np. w Azji). To znaczy, że około 2/3 do 3/4 użytkowników iPhone odmawia zgody. To ogromna rzesza. Przekładając to: jak wspomniano, mobile to ~94% przychodów reklam FB, z czego prawie połowa to iOS, Jeśli ~70% tej połowy jest niewidoczna, to Pixel efektywnie “widzi” tylko ~50% mobilnej aktywności użytkowników. Facebook wprost stwierdził, że iOS14 wyłączyło połowę trackingu. Dla kampanii oznacza to: potencjalnie dwa razy mniej zarejestrowanych konwersji z iOS niż wcześniej. Marketerzy raportowali spadki konwersji widocznych o 40-60% po wejściu tych zmian. Wiele sklepów notowało, że raportowany ROAS kampanii spadł, mimo że sprzedaż realna nie spadła tak mocno – różnica to “ciemna liczba” od użytkowników, których Pixel nie przypisał.
- Wpływ na retargeting i lookalike: Badania branżowe (np. analizy Flurry, Adjust) wskazały, że rozmiary odbiorców niestandardowych mogą się zmniejszyć nawet o 10-30% w wyniku tych blokad. Np. ktoś notował, że jego listy remarketingowe (np. 30-dniowi odwiedzający) mają ~25% mniej osób niż przed iOS14. Podobnie lookalike – mniej źródłowych konwersji to gorszej jakości lookalike. Oczywiście to zależy od ruchu: jeśli ruch to głównie Android/desktop, spadek mniejszy. Jeśli iOS heavy, spadek większy.
- Zmiana wskaźników kampanii: Agencje marketingowe raportowały, że CPA (koszt pozyskania) wzrósł średnio o 20-50% po tych zmianach, a ROAS spadł. Nie zawsze dlatego, że kampanie naprawdę gorzej działają – po części dlatego, że pomiar zaniża liczniki konwersji (czyli koszt na konwersję wydaje się większy). To spowodowało czasem błędne decyzje o wyłączaniu kampanii czy cięciu budżetów, które w rzeczywistości mogły przynosić więcej konwersji niż widzimy.
- Świadomość użytkowników: Inną ciekawą statystyką jest, ilu użytkowników świadomie dba o prywatność. Adblocki to jedno, ale np. badanie w USA wykazało, że tylko 9% dorosłych instalowało narzędzia anty-tracking zarówno na przeglądarce, jak i telefonie (to niby mało, ale tam pytano pewnie o świadome akcje). Jednak trending jest rosnący – ludzie są coraz bardziej wyczuleni, stąd decyzje firm (Apple).
Sumarycznie, z badań wynika: znaczna część danych konwersji umyka Pixelowi. Szacunkowo można rzec, że obecnie Pixel może nie zarejestrować od 20% do nawet 50% zdarzeń, w zależności od przekroju odbiorców i typów urządzeń.
Dla kampanii przekłada się to na:
- Niedoszacowanie skuteczności w raportach.
- Mniej efektywne targetowanie (bo algorytm uczy się na mniejszej próbce, a remarketing dociera do mniejszej grupy).
- Konieczność adaptacji strategii: np. stosowania modelowania (Facebook zaczął stosować modelowane konwersje – dopełnia statystyki szacunkami), korzystania z innych kanałów pomiaru (np. dopinanie konwersji w Google Analytics czy własnym CRM), no i przede wszystkim – wdrażania Conversion API.
Rozwiązaniem jest API Konwersji
W obliczu opisanych problemów, Facebook (Meta) zaleca reklamodawcom wdrożenie Conversions API (API Konwersji). Jest to rozwiązanie, które ma na celu uzupełnienie lub zastąpienie śledzenia opartego na przeglądarce (Pixel) śledzeniem po stronie serwera. Mówiąc prosto: zamiast (lub oprócz) wysyłania zdarzeń z przeglądarki użytkownika, wysyłamy zdarzenia z własnego serwera bezpośrednio na serwer Facebooka.
Jak działa API Konwersji?
- Gdy w naszym systemie wydarzy się jakaś akcja (np. zapis do bazy danych nowego zamówienia, czy przesłanie formularza), nasz serwer wykonuje zapytanie HTTP do API Facebooka, przekazując dane zdarzenia (rodzaj zdarzenia, szczegóły, identyfikatory użytkownika itp.).
- Ważne jest dopasowanie użytkownika – Pixel w przeglądarce ma cookies i identyfikator przeglądarkowy (Facebook click ID, itp.). W API Konwersji my powinniśmy przekazać jakąś formę identyfikatora użytkownika, aby Facebook mógł powiązać event z konkretną osobą lub kampanią. Najczęściej używa się do tego parametru fbp (Facebook Browser ID) lub fbclid (ID kliknięcia w reklamę) albo danych użytkownika (email, telefon, które Facebook hashuje i dopasowuje do profilu, jeśli go ma).
- Dzięki temu nawet jeśli przeglądarka zablokuje Pixel, nasz serwer i tak wie o zamówieniu i może powiedzieć Facebookowi: “ktoś dokonał zakupu o wartości X, oto hash jego emaila i ID zamówienia, oraz id reklamy z parametru”. Facebook odbiera to serwerowo i zalicza konwersję.
Kluczowe zalety Conversions API:
- Omija ograniczenia przeglądarki i adblocków: Skoro zdarzenie wysyłane jest z serwera, to ani adblock na kliencie, ani Safari ITP nie mają na nie wpływu. To komunikacja serwer-serwer. Z punktu widzenia np. przeglądarki Safari – nic się nie dzieje, bo to nasz serwer kontaktuje się z FB. Apple nie może tego zablokować (nie ingeruje w to, co robi nasz serwer – ITP dotyczy przeglądarki).
- Zapewnia pełniejsze dane: Możemy przekazać więcej szczegółów (np. ID transakcji, zawartość koszyka). Pixel też to umie, ale w razie problemów z JS by nie wysłał; nasz serwer wie co zostało kupione niezależnie od stanu przeglądarki.
- Wspomaganie Piksela: Zaleceniem Facebooka jest używanie Piksela i CAPI równocześnie (tzw. tryb redundantny) Wtedy zdarzenie może być wysłane dwa razy (przez klienta i serwer), a Facebook deduplikuje duplikaty. To zwiększa szansę, że do Facebooka dotrze informacja (bo jak nie blokuje, to Pixel wyśle, a jak Pixel nie wyśle – to serwer wyśle).
Efekt dla kampanii:
- Więcej zliczonych konwersji – reklamodawcy po wdrożeniu CAPI często widzą wzrost liczby raportowanych konwersji. Np. to co wcześniej ginęło przez adblock, teraz pojawia się w statystykach. To pozwala lepiej ocenić skuteczność kampanii i dać algorytmowi więcej danych.
- Lepsza stabilność pomiaru – mniejsze wahania, bo zmiany w przeglądarkach mniej szkodzą. Np. update Safari – nieważne, jak mamy CAPI.
- Lepsza optymalizacja – skoro dociera np. 20% więcej zdarzeń, to system lepiej się uczy. Facebook sam mówi, że użycie CAPI może wyraźnie poprawić wydajność kampanii (z ich case studies – wzrosty konwersji przy tym samym koszcie itp., choć to może marketingowe).
- Zgodność z prywatnością – CAPI pozwala przesyłać np. hashed email – jest pewną alternatywą, która bywa postrzegana jako bezpieczniejsza, bo dane idą zabezpieczonym kanałem serwerowym, a nie poprzez cookies. W razie jak user nie akceptuje cookies, a jednak dokona zakupu i zostawi email, my legalnie (jeśli mamy zgodę w regulaminie) możemy i tak wysłać to zdarzenie serwerowo.
Oczywiście wdrożenie CAPI to dodatkowa praca techniczna. Ale Meta dostarcza do tego narzędzi (SDK, gotowe integracje np. z platformami jak Shopify, wtyczki WP etc.).
W skrócie: Conversions API jest rozwiązaniem na “dziurawy” Pixel w erze prywatności. Tam, gdzie Pixel może zostać zablokowany, CAPI przejmuje pałeczkę. Dlatego Meta wyraźnie zaleca: “Implementacja Conversions API jest teraz tak samo ważna jak Pixel, aby mieć pełen obraz i wydajność reklamy”. Dowody z branży na to wskazują: Pixel plus CAPI daje najdokładniejsze dane . Sam Pixel to dziś za mało.
CAPI nie jest jednak czarodziejską różdżką – wymaga poprawnego dopasowania (matching) danych użytkownika. Jeśli użytkownik nie zalogował się / nie podał emaila, a adblock zablokował Pixel i nie mamy żadnego identyfikatora jego, to nawet CAPI nie pomoże, bo nie wiemy kogo trackować. Dlatego łączony model Pixel+CAPI jest najlepszy: Pixel daje identyfikator przeglądarkowy (fbp) w momencie kliknięcia, a nasz serwer może ten identyfikator przechwycić (np. wciśnięty w link, albo jako cookie) i potem wysłać z CAPI. Wtedy Facebook łatwo łączy – aha, zdarzenie z serwera o ID fbp=XYZ dotyczy tego samego usera co klik z fbp=XYZ.
Podsumowując: Conversions API to rekomendowane rozwiązanie Facebooka na problemy z pomiarem konwersji. W dużym stopniu adresuje ograniczenia przeglądarek i polityk prywatności. Wdrożenie go bywa jednak wyzwaniem (dla tego powstały narzędzia jak Conversions API Gateway, o czym dalej). Niemniej, kto poważnie inwestuje w reklamy FB, powinien rozważyć CAPI, bo inaczej może “latać na ślepo”.
API Konwersji vs. Brama Konwersji
Gdy zaczynamy zgłębiać temat Conversion API, natrafimy na dwa pojęcia: Conversions API (CAPI) i Conversions API Gateway (po polsku nazywane bywa Brama Konwersji). Jaka jest między nimi różnica?
- Conversions API (CAPI) – to ogólny interfejs (API), zestaw endpointów, do którego możemy wysyłać zdarzenia. Wdrożenie CAPI oznacza, że my (lub nasz deweloper) piszemy odpowiedni kod, który integruje nasz system z tym API. Można to zrobić samodzielnie (wymaga programowania) lub skorzystać z gotowej integracji partnera (np. przez Google Tag Manager serwerowy, przez wtyczkę Shopify, itp.). CAPI daje pełną elastyczność – my decydujemy, co wysyłać, kiedy i jak.
- Conversions API Gateway (Brama Konwersji) – to rozwiązanie udostępnione przez Meta, które upraszcza wdrożenie CAPI poprzez użycie gotowego narzędzia działającego na serwerze. W praktyce jest to aplikacja (najczęściej kontener na infrastrukturze chmurowej, np. AWS), którą stawiamy, a ona automatycznie odbiera zdarzenia z naszej strony i wysyła do Facebooka. Meta zaprojektowała to dla osób, które nie chcą (lub nie potrafią) samodzielnie kodować integracji. Brama Konwersji w dużej mierze może przechwytywać zdarzenia Piksela i powielać je serwerowo, albo po prostu przyjmować to, co GTM server-side do niej wyśle.
Inaczej mówiąc: CAPI Gateway to wstępnie zbudowany serwer pośredniczący między Twoją stroną a API Facebooka. Standardowo instalowany jest np. na Amazon Web Services jako usługa (Meta udostępnia obraz kontenera). Można go też hostować przez partnerów jak Stape czy inne.
Kluczowe różnice:
Stopień zaangażowania programistycznego:
- CAPI (ręczne) – wymaga programisty do integracji, testowania, utrzymania. Bardziej elastyczne ale trudniejsze.
- CAPI Gateway – minimalizuje potrzebę programowania. Często konfiguracja sprowadza się do kilku kroków w Menedżerze Zdarzeń (wybranie opcji Gateway) i postępowania zgodnie z instrukcjami (np. wprowadzenia klucza API, skonfigurowania domeny). Gateway jest w dużej mierze plug-and-play.
Kluczowe różnice:
- Stopień zaangażowania programistycznego:
- CAPI (ręczne) – wymaga programisty do integracji, testowania, utrzymania. Bardziej elastyczne ale trudniejsze.
- CAPI Gateway – minimalizuje potrzebę programowania. Często konfiguracja sprowadza się do kilku kroków w Menedżerze Zdarzeń (wybranie opcji Gateway) i postępowania zgodnie z instrukcjami (np. wprowadzenia klucza API, skonfigurowania domeny). Gateway jest w dużej mierze plug-and-play.
- Infrastruktura i utrzymanie:
- Przy własnym CAPI – hostujemy w ramach własnej aplikacji (której i tak używamy – czyli np. dopisujemy funkcje do naszego sklepu).
- Przy Gateway – uruchamiamy dodatkowy komponent serwerowy. On musi gdzieś działać (np. AWS). To często generuje oddzielne koszty (np. opłaty za AWS App Runner lub partnera), i trzeba go monitorować (ale w praktyce jest dość automatyczny).
- Elastyczność:
- CAPI – możemy wysyłać dowolne zdarzenia, również offline (np. integracja CRM), łączyć z własnymi systemami. Pełna kontrola nad logiką.
- Gateway – jest zaprojektowany głównie do mirrorowania zdarzeń webowych. Może nie obsłużyć jakichś bardzo niestandardowych potrzeb, bo jest pewną czarną skrzynką (choć można pewnie też mu wysyłać eventy).
- Szybkość wdrożenia:
- Dla laika Gateway jest szybszy – deklaratywna konfiguracja. Meta reklamuje, że integracja bez programisty
- Dla firmy z dobrym dev teamem może nie być różnicy, a własne CAPI da więcej kontroli.
Podsumowanie:
- Jeśli masz środki deweloperskie i specyficzne wymagania – można bezpośrednio zaimplementować CAPI (np. integrując z własnym backendem).
- Jeśli nie masz programisty lub chcesz szybko, to Brama Konwersji jest rozwiązaniem “bez kodu/low-code” – płacisz za usługę i ona robi to za Ciebie.
Meta zachęca do Gateway, bo wtedy więcej firm wdroży CAPI (bariera niższa). Zwłaszcza kierowane to jest do średnich firm, które nie mają dedykowanych tech teamów.
W kolejnych punktach omówimy kwestie kosztów i dla kogo która opcja.
Brama Konwersji – koszty i dla kogo jest lepsza opcja
Brama Konwersji (Conversions API Gateway), mimo że ułatwia życie, to nie jest całkowicie darmowa czy bezobsługowa. Omówmy koszty i komu to się opłaca.
Koszty:
- Samo narzędzie od Facebooka jest darmowe w tym sensie, że Meta nie pobiera opłaty licencyjnej. Ale trzeba pokryć koszty infrastruktury, na której to działa. Najczęściej stawia się Gateway na Amazon AWS (Facebook zaleca App Runner lub ECS). AWS nalicza opłaty za instancje (czas działania, zasoby) i za transfer danych.
- Koszt może być niski dla małych wolumenów zdarzeń. Przykładowo, istnieją partnerzy (jak Stape) oferujący hosting bramy za około $10 miesięcznie na małą skalę Więc koszty mogą być naprawdę niewielkie w porównaniu z budżetami reklam (10$ miesięcznie to jak jedno kliknięcie w droższej branży).
- Dla dużych firm (setki milionów zdarzeń) koszty rosną, bo trzeba mocniejszej infrastruktury. Nadal jednak nie są to ogromne sumy – rzędu kilkudziesięciu czy kilkuset dolarów miesięcznie. Według kalkulacji Jon Loomer’a, większości biznesów to “nie będzie kosztować dużo”, a jeśli już, to i tak ROI z lepszych danych to rekompensuje.
- Pamiętajmy, że to dodatkowy element – poza i tak płaconymi budżetami reklam. Niektóre agencje mogą go wliczać do obsługi.
Dla kogo jest lepsza opcja:
- Małe i średnie firmy bez zaplecza IT: Gateway jest dla nich idealny. Pozwala osiągnąć zaawansowane śledzenie bez zatrudniania programisty na integrację. Wystarczy ktoś, kto przeklika instrukcje. Koszt ~$10-30/mies. jest pomijalny przy budżetach reklam rzędu np. 1000-5000 zł miesięcznie i wyżej. Dla małego sklepu online, który nie ma developera in-house, jest to bardzo wygodne.
- Agencje marketingowe: mogą korzystać z Gateway, by sprawnie wdrażać CAPI dla klientów. Zamiast dopasowywać rozwiązanie do każdej strony, odpalają bramę i konfigurują standardowo. Zwłaszcza jeśli klienci mają typowe platformy (WordPress, Shopify) to integracje są dość plug&play.
- Duże firmy z własnym działem IT: Tu są dwie szkoły. Jedna – nawet duzi używają Gateway, bo po co wyważać otwarte drzwi (oszczędzają czas dev). Druga – duzi wolą własne dedykowane integracje (bo mają specyficzne procesy, bo bezpieczeństwo, bo integrują z CRM i innymi kanałami). Duża firma może pozwolić sobie by developer poświęcił tydzień-dwa na integrację CAPI bez Gateway, szczególnie jeśli chce ściśle kontrolować co jest wysyłane (np. może woleć nie używać gotowego narzędzia z obawy o niezgodność z wewnętrzną polityką IT). Ale wielu dużych jednak idzie w Gateway bo tak szybciej.
- Kwestie prawne i bezpieczeństwa: Gateway hostowany np. na naszym AWS – dane idą bezpośrednio do Facebooka. Dla branż wrażliwych (np. medyczna, finansowa) i tak problematyczne jest udostępnianie pewnych danych. Gateway raczej tego nie rozwiązuje, bo i tak wysyłamy do FB. Jeśli ktoś ma takie obawy, to i tak by nie używał CAPI w pełni. Więc to nie kwestia czy gateway czy custom – raczej czy w ogóle trackować pewne dane.
Zarządzanie i support:
- Gateway to dość nowa rzecz (FB wprowadziło w 2021/22). Meta i partnerzy oferują pewne wsparcie, ale bywa, że jak coś się zatnie, to potrzebna jest wiedza devopsowa. Np. jak logi pokazują błędy, to trzeba je debugować na AWS. Mimo wszystko, jest to w miarę przystępne, a partnerzy jak Stape oferują support w swoich planach.
- Przy własnej integracji – nasz dev team musi utrzymać kod i reagować na ewentualne zmiany API.
Konkluzja: Brama Konwersji jest lepszą opcją dla większości reklamodawców, którzy nie mają dedykowanego zespołu programistów do zajmowania się marketingowym trackingiem lub chcą szybko usprawnić śledzenie. Koszt nie jest wielką barierą (kilkanaście dolarów), a time-to-value jest krótki.
Warto jednak przemyśleć skalę: jeśli miesięcznie odnotowujemy np. 100 zdarzeń konwersji, to budowanie Gateway może być przerostem formy – Pixel pewnie starczy. Ale jeśli już idziemy w setki i tysiące (czyli wydajemy sporo na reklamy), to ta inwestycja się zwróci.
Jak skonfigurować API Konwersji?
Konfiguracja API Konwersji może przebiegać różnymi metodami, o czym wspomnieliśmy. Tutaj omówimy ogólny proces i odwołamy się do konkretnego poradnika, który ułatwia wdrożenie.
Ogólne kroki konfiguracji CAPI:
- Wybór metody integracji: Decydujemy, czy robimy to manualnie (samodzielnie), przez partnera, czy przez Gateway.
- Jeśli nasza platforma to np. WordPress + WooCommerce, możemy skorzystać z wtyczki (np. dedykowane pluginy Pixel + CAPI – coraz więcej ma taką opcję).
- Jeśli mamy programistę, możemy zdecydować się na integrację poprzez własny backend lub poprzez narzędzie typu Google Tag Manager Server-Side.
- Lub wybieramy wspomnianą Bramę Konwersji zautomatyzowaną.
- Generacja tokenu dostępu: W Menedżerze Zdarzeń dla danego Piksela/źródła danych tworzymy tzw. Access Token dla Conversions API. To ciąg znaków, który będzie uprawniał nasze zapytania serwerowe. Robi się to w Ustawieniach Piksela (sekcja Conversions API). Ten token będzie potrzebny, by autoryzować wysyłane zdarzenia.
- Konfiguracja zdarzeń w Menedżerze Zdarzeń: Jeśli korzystamy z AEM (dla iOS), upewniamy się, że nasze interesujące zdarzenia są dodane do listy 8 priorytetowych i zweryfikowana jest domena. (To nie tyle część configu CAPI, co warunek poprawnego działania konwersji po iOS14).
- Implementacja techniczna: Tutaj zależy od wybranej drogi:
- Integracja partnerska: W Menedżerze Zdarzeń można wybrać “Dodaj przez partnera” i wielu partnerów (np. Shopify) obsługuje CAPI out-of-the-box – wystarczy zalogować się do sklepu z poziomu integracji i autoryzować. Np. Shopify lub inne SaaS e-commerce – tam bywa przełącznik “Enable Conversions API” w ustawieniach Facebook Pixel.
- Brama Konwersji: Wybieramy w Menedżerze “API Konwersji -> Brama API Konwersji (automatyczna)”. Dalej kreator prowadzi nas: możemy wybrać gdzie hostować (samodzielnie czy u partnera), generuje konfigurację. Trzeba m.in. wskazać Pixel, wygenerować lub wprowadzić token, wybrać naszą domenę. Po drodze, jak np. wybieramy AWS, może nas poprosić o zalogowanie do AWS i potwierdzenie utworzenia usługi (jest to opisane w dokumentacji Meta). Po poprawnej instalacji Gateway, w Menedżerze powinniśmy widzieć status (połączenie aktywne).
- Konfiguracja ręczna (własny kod): Tutaj developer wykorzystuje dokumentację Meta. Zwykle identyfikuje w kodzie momenty zdarzeń i wywołuje odpowiednie requesty HTTP (np. przy użyciu bibliotek SDK Facebooka dla PHP, Node itp., albo bezpośrednio POST do https://graph.facebook.com/vX.X/<PIXEL_ID>/events …). Wkleja tam token, payload JSON ze zdarzeniem. Trzeba też zaimplementować mechanizm przekazywania identyfikatorów użytkownika. Często robi się to tak, że Pixel w przeglądarce ustawia ciasteczko
_fbp
i/lub w URL z reklamą jest paramfbclid
. Te wartości trzeba zebrać (np. zapisać w sesji użytkownika) i przekazać do serwera, który wyśle je do FB. Ten wariant jest najbardziej custom i wymaga testów, by deduplikacja działała, parametry się zgadzały itp.
- Testowanie zdarzeń: Facebook udostępnia w Menedżerze Zdarzeń zakładkę Testowanie zdarzeń. Możemy tam wpisać ID testowy i wysyłać zdarzenia w trybie testowym. Warto sprawdzić, czy zdarzenia docierają poprawnie. Także Pixel Helper (lub nowy rozszerzenie o nazwie Meta Pixel Helper) pokaże, czy zdarzenie zostało wysłane przez przeglądarkę lub przez serwer (bodajże zaznacza typ “Server”).
- Deduplikacja zdarzeń: Jeśli używamy jednocześnie Pixel i CAPI dla tych samych zdarzeń, musimy implementować mechanizm deduplikacji – zwykle poprzez nadawanie każdemu zdarzeniu unikalnego ID (event_id) zarówno w Pixel jak i w request CAPI. Facebook widząc duplikat z tym samym event_id z dwóch źródeł zliczy go raz. Większość gotowych integracji (np. brama, pluginy) robi to automatycznie – generuje event_id i dołącza do obu. Własna implementacja – musimy pamiętać by dodać param
event_id
zarówno w kodzie Pixel (JS) jak i w wywołaniu CAPI. - Weryfikacja w raportach: Po jakimś czasie od wdrożenia, obserwujemy w Menedżerze Reklam czy liczba konwersji wzrosła, czy spadła liczba zdarzeń “nieprzypisanych” itd. W idealnym scenariuszu zobaczymy więcej zarejestrowanych konwersji (co oznacza, że CAPI “złapało” to, co Pixel pominął). W panelu zdarzeń powinna być informacja o źródle (Browser, Server lub Both). Możemy zobaczyć, jaki % zdarzeń pochodzi z “Server”.
Wdrożenie CAPI może brzmieć skomplikowanie, ale dzięki takim poradnikom i narzędziom staje się coraz prostsze i szybsze. Po konfiguracji nie zapomnijmy monitorować czy dane spływają prawidłowo – to jest kluczowe, by mieć zaufanie do nowego sposobu pomiaru.
Czym różni się Pixel od FastTony.com od zwykłego Piksela?
Przyjrzyjmy się, czym może się różnić ich Pixel od “zwykłego” Piksela i jakie daje przewagi:
a) Więcej istotnych danych
Standardowy Facebook Pixel śledzi podstawowe zdarzenia, które sami mu zdefiniujemy, i przesyła pewne standardowe parametry (np. wartość, waluta, nazwa produktu dla zdarzeń e-commerce, jeśli to zaimplementujemy). Pixel FastTony zbiera dodatkowe dane o użytkownikach i ich zachowaniach, wykraczające poza standard.
FastTony pixel stara się zbierać dane dla Facebooka śledzi automatycznie więcej zdarzeń (np. scrollowanie strony, czas spędzony, kliknięcia w konkretne elementy) – czyli daje szerszy wgląd w zachowanie użytkownika na stronie niż standardowy Pixel, który raczej skupia się na zdarzeniach komercyjnych a nie zachowaniu behawioralnym użytkownika strony.
Technologia na świecie bardzo się rozwinęła i dziś można też korzystać z danych od partnerów danych (third-party data) – np. wzbogacać profil użytkownika o informacje demograficzne lub zainteresowania co pozwala budować profile (“persony”) klientów na podstawie różnych danych. To oznacza, że pixel od FastTony przetwarza i analizuje więcej sygnałów niż standardowy Pixel.
Praktycznie: Pixel FastTony może np. rejestrować każdą interakcję (video play, copy-paste tekstu, itp.) i dostarczać je do panelu FastTony, gdzie są analizowane. Dzięki temu FastTony AI otrzymuje więcej istotnych danych o użytkownikach, co może wykorzystać do lepszego targetowania (np. wyodrębnienia segmentu bardzo zaangażowanych odwiedzających vs. przelotnych).
b) Możliwość próbkowania
“Możliwość próbkowania” może oznaczać kilka rzeczy w kontekście zbierania danych:
- Być może Pixel FastTony potrafi zbierać dane na wybranej próbie ruchu w celu testów A/B lub nie obciążania całej populacji. Np. możemy włączyć Pixel FastTony tylko dla 50% użytkowników, aby porównać wyniki z drugą połową (to byłoby nietypowe, bo raczej chcemy dane od wszystkich – ale może do eksperymentów).
- Pixel FastTony pozwala tworzyć tzw. Lookalike’y “próbkowane” oznacza to, że FastTony potrafi generować wiele niestandardowych grup odbiorców na podstawie części danych (tworzenie wielu LAL miesięcznie). “Próbkowanie” może tu znaczyć np. że spośród wszystkich odwiedzających wybieramy próbkę najbardziej zaangażowanych i na nich budujemy lookalike (co by się wpisywało w tworzenie wielu person).
W kontekście marketingu, próbkowanie często dotyczy budowania modeli – np. budowanie grup lookalike na bazie losowej próby vs top 1% klientów, itd. Opracowania technologia FastTony umożliwiają tworzenie własnych mechanizmów sample’owania – np. co gdybyśmy zbudowali lookalike tylko z klientów o najwyższej wartości? Albo z co drugiego dnia? Dziś dzięki AI FastTony może testować nawet 150 grup LAL/CA miesięcznie, czyli coś co wymagało by całego etatu robi automat i to bez angażowania ani jednej osoby.
Pixel FastTony umożliwiać łatwe eksperymenty na danych: np. generowanie różnych segmentów (próbek) i obserwowanie, które lepiej konwertują lub budują lepsze lookalike a dzięki AI zarówno próbkowani jak i wnioskowanie dzieją się automatycznie
c) Automatyczna aktualizacja dostosowana do zmian Facebooka
FastTony jako dostawca narzędzia pewnie dba o to, by ich Pixel i integracje zawsze były zgodne z najnowszymi zmianami API Facebooka. Facebook dość często modyfikuje swoje narzędzia – np. wprowadza nowe zdarzenia, zmienia protokoły (jak przejście z FB Pixel do Meta Pixel), wprowadza ograniczenia (AEM).
Jeśli ktoś korzysta z Pixel FastTony, to zespół FastTony na bieżąco aktualizuje mechanizmy w tle:
- Gdy Facebook zmienił API Konwersji czy Graph API wersję – FastTony aktualizuje swój kod, klienci nie muszą nic robić.
- Gdy pojawiają się nowe standardowe zdarzenia (Facebook czasem dodaje np. “Donate” czy inne) – ich narzędzie może automatycznie to uwzględnić.
- Gdy do Pixel wprowadza się nowe parametry (np. w przyszłości cokolwiek do privacy), FastTony dostosuje się bez angażowania w to swoich klientów.
Krótko mówiąc, użytkownik Pixel`a FastTony nie musi się martwić technicznymi zmianami – narzędzie samo się upgrade’uje do aktualnych wymagań Facebooka. To duża korzyść, bo np. po iOS14 sporo firm musiało ręcznie konfigurować AEM, a narzędzie mogło pomóc zrobić to automatycznie.
Podsumowując różnice: Pixel FastTony to rozszerzony Pixel, który:
- Przekazuje do Facebooka więcej danych (by stworzyć bogatszy profil użytkownika i dać FastTony AI wgląd w zachowania),
- Umożliwia zaawansowane operacje na danych (jak próbkowanie, segmentacja do testów),
- Jest utrzymywany i aktualizowany przez FastTony, więc reaguje szybciej na zmiany niż my sami byśmy to zrobili.
Dla użytkownika oznacza to przewagę w postaci lepszego targetowania i analityki. Przykładowo, FastTony może zauważyć, że użytkownik X odwiedził naszą stronę 5 razy, spędził łącznie godzinę i oglądał konkretne działy – ich Pixel wyśle te info do systemu, który może automatycznie dodać takiego usera do segmentu “High Interest”. Standardowy Pixel by tylko odnotował, że pageview było.
Takie dodatkowe insighty pozwalają tworzyć kampanie bardziej precyzyjne (np. dedykowana oferta do “High Interest” użytkowników).
Oczywiście, żeby z tego skorzystać, trzeba używać platformy FastTony do planowania kampanii.
Co można więcej zrobić dzięki Pixelowi? Tworzenie Custom Audience
Jedną z najpotężniejszych funkcji Piksela jest możliwość tworzenia Custom Audiences (Niestandardowych grup odbiorców) na podstawie danych z Piksela. Omówmy, jakie rodzaje Custom Audience można tworzyć i do czego je wykorzystać:
a) Custom Audience z ruchu na stronie
To podstawowa forma remarketingu. Pixel pozwala utworzyć grupę odbiorców ze wszystkich osób, które odwiedziły naszą witrynę (lub wybrane podstrony) w określonym czasie. W Menedżerze Reklam tworzymy Custom Audience typu “Strona internetowa” i definiujemy reguły:
- Możemy wybrać “Wszyscy odwiedzający witrynę w ciągu X dni” (X max to 180 dni). To daje nam ogólny remarketing – czyli wszyscy, którzy trafili na stronę, np. z dowolnego źródła.
- Możemy zawęzić do URL zawiera [fragment] – np. odwiedzili stronę zawierającą “/produkty/”. To pozwala np. zrobić grupę “Odwiedzający sklep ale niekoniecznie kupujący”.
- Możemy wykluczać i zawężać – np. “Użytkownicy, którzy odwiedzili /promocja-letnia” i (warunek AND) “URL nie zawiera /koszyk” (czyli dotarli do oferty promocyjnej, ale nie dodali nic do koszyka, zakładając że /koszyk w url oznacza dodanie).
- Możemy też użyć reguł na podstawie częstotliwości i czas spędzony: Pixel pozwala utworzyć audiencję top 25% najbardziej aktywnych użytkowników wg czasu na stronie. Np. “Użytkownicy z top 10% czasu spędzonego na stronie spośród odwiedzających w 30 dni”. To fajne, bo wyłapuje mocno zainteresowanych.
Custom Audience z ruchu na stronie służy typowo do remarketingu:
- Najprostszy: wyświetl reklamę przypominającą wszystkim, którzy byli na stronie (np. ogólny baner “Wracamy z nową kolekcją!”).
- Trochę bardziej wyrafinowany: kieruj specjalny przekaz do tych, co oglądali kategorię “Laptopy” (tworzymy CA: URL zawiera /laptopy). W reklamie pokazujemy im laptopy lub ofertę “wróć do laptopów – rabat 5%”.
- Można też wykluczać tych co już konwertowali (o czym za chwilę przy zdarzeniach).
b) Custom Audience ze zdarzeń
Jeszcze potężniejsze jest budowanie audiencji na bazie konkretnych zdarzeń Piksela. Mamy listę standardowych eventów i każde z nich może posłużyć do utworzenia grupy odbiorców:
- Np. AddToCart w ciągu 14 dni – zbieramy wszystkich, którzy dodali produkt do koszyka w ostatnich 2 tygodniach. To klasyczny segment do remarketingu dynamicznego (porzucone koszyki).
- Purchase (wszystkie) – można utworzyć grupę wszystkich kupujących. W remarketingu raczej do wykluczania (żeby nie gnębić ich reklamą sprzedażową tuż po zakupie), ale można wykorzystać do cross-sellingu (np. kierujemy inną ofertę do obecnych klientów).
- Purchase o wartości > X (przez Custom Combination) – czasem chcemy TOP klientów.
- CompleteRegistration – np. wszyscy, co się zapisali na webinar – do nich kierujemy przypomnienia czy follow-upy.
Facebook w interfejsie pozwala bezpośrednio wybrać zdarzenie do utworzenia Custom Audience. Warunki mogą obejmować np. parametry zdarzenia:
- Dla Purchase można wybrać “Purchasers (wartość wydarzenia > 100 zł)” – czyli tylko klienci, którzy wydali ponad 100 zł.
- Dla Lead można wybrać “Lead (Source == ‘Zapytanie ofertowe’)”, o ile takie parametry wysyłamy.
Te grupy są dynamicznie aktualizowane: jak nowy user doda do koszyka, automatycznie w ciągu paru minut wskoczy do audiencji “AddToCart 14d”, a po 14 dniach wypadnie.
Zastosowania:
- Remarketing dynamiczny: Pixel + katalog produktów pozwala robić reklamy, gdzie każdy zobaczy ten produkt, który oglądał lub dodał (to jest trochę inny mechanizm, bo tam tworzymy jedną Custom Audience “Odwiedzający sklep” i używamy formatu reklamy dynamicznej – ale Pixel zapewnia feed, kogo i jaki produkt).
- Sekwencje marketingowe: Np. najpierw targetujemy zimny ruch. Potem do tych, co wykonali AddToCart (oznaka zainteresowania) kierujemy inną reklamę bardziej perswazyjną (“Zostało Ci coś w koszyku…”).
- Wykluczanie obecnych klientów: Tworzymy audiencję Purchase 180d i wykluczamy ją w kampaniach prospectingowych, by nie marnować budżetu na ludzi, którzy już kupili (chyba że to coś, co kupuje się często).
- Lojalność / upsell: do osób z Purchase wyświetlamy reklamy np. programu lojalnościowego albo komplementarnych produktów (“kupiłeś u nas laptopa – oto akcesoria 10% taniej dla Ciebie”).
c) Wykorzystanie Custom Audience do remarketingu i lookalike audience
Remarketing: to bezpośrednie zastosowanie Custom Audiences – docieranie ponownie do osób, które już weszły w interakcję z naszą marką. Używamy CA z ruchu czy zdarzeń jako grupy docelowej w kampanii. Kilka przykładów:
- Kampania “Dokończ zakup” – target: CA AddToCart (7 dni), wykluczeni Ci co kupili. Reklamy: przypomnienie o porzuconym koszyku, często dynamiczne (z dokładnie tym produktem). To notorycznie jedna z najlepiej konwertujących kampanii w e-commerce.
- Kampania “Powrót użytkowników” – target: CA Wszyscy odwiedzający 30d, wyklucz kupujących. Reklama: nowa kolekcja, ogłoszenie promocji – liczymy, że ludzie, którzy już nas znają, chętniej klikną.
- Kampania “Cross-sell” – target: CA Purchase (produkt kategoria X, 60d). Reklama: produkt z kategorii Y, uzupełniający X.
Lookalike Audience: to z kolei narzędzie do pozyskiwania nowych użytkowników na podstawie naszych danych. Pixel umożliwia utworzenie lookalike z dowolnej Custom Audience o minimalnym rozmiarze (bodaj >100 osób z jednego kraju). Najczęściej robi się LAL z:
- Listy kupujących (najcenniejsze – bo chcemy więcej takich jak nasi klienci).
- Listy leadów (jeśli celem jest więcej leadów).
- Odwiedzających stronę (gdy nie mamy jeszcze danych o zakupach, to chociaż podobnych do odwiedzających).
- Ew. osób dodających do koszyka (to sygnał zainteresowania produktem).
Lookalike 1% (najbardziej podobni) w danym kraju to ~1% populacji FB tego kraju (w PL ok. 270k ludzi). Można też brać 2-10% (większa grupa, luźniejsze dopasowanie).
Przykład użycia:
- Mamy 1000 klientów (Pixel zebrał ich e-maile w zdarzeniach Purchase). Tworzymy z nich Custom Audience “Klienci 180d”. Następnie wybieramy “Utwórz grupę podobnych odbiorców” → Źródło: Ci klienci, Kraj: Polska, Rozmiar: 1%. Facebook zbuduje lookalike – algorytmicznie znajdzie 270k osób z PL najbardziej profilowo podobnych do naszych 1000 klientów (pod względem demografii, zachowań na FB, zainteresowań itd).
- Uruchamiamy kampanię skierowaną do tej Lookalike 1%. Te osoby nie znały nas wcześniej, ale są “podobne” do naszych klientów, więc szansa, że też zostaną klientami, jest wyższa niż losowej osoby. To potwierdza praktyka – lookalike często działa dużo lepiej niż szerokie targetowanie demograficzne.
Możemy też tworzyć lookalike bardziej szczegółowe, np. lookalike top klientów (na podstawie np. 100 osób, które najwięcej kupiły – licząc, że znajdziemy “wieloryby” podobne do nich). To potrafi znaleźć segment o wyższej wartości.
Łączenie remarketingu i prospectingu: Często stosuje się schemat:
- Kampanie prospectingowe (pozyskiwanie nowych) – target do Lookalike (np. LAL klientów 1%), lub szeroko z optymalizacją konwersji. Pixel tu pomaga bo algorytm i tak szuka podobnych do konwertujących.
- Kampanie remarketingowe – target do Custom Audiences odwiedzających/leadów itp.
Dzięki Pixelowi te grupy są dynamiczne – np. jak ktoś z prospectingu wejdzie na stronę, automatycznie wchodzi nam do remarketingu. Pixel karmi “lejek marketingowy” danymi.
Wreszcie, Custom Audiences z Piksela można łączyć z innymi źródłami:
- Tworzyć grupy niestandardowe z list CRM (np. lista e-mail klientów, która może dopełniać Pixelowe dane).
- Tworzyć lookalike hybrydowe (np. ze źródła, które łączy Pixelowych i z pliku).
W tym punkcie podsumujmy: Pixel umożliwia zaawansowane strategie targetowania:
- Precyzyjny remarketing behawioralny (kto co zrobił na stronie, dostaje adekwatny przekaz).
- Budowanie lookalike – jednego z najskuteczniejszych sposobów skalowania kampanii (Facebook może znaleźć tysiące nowych potencjalnych klientów wzorując się na naszych dotychczasowych).
- Personalizację reklam – bo mając segmenty (np. według zainteresowania konkretną kategorią produktu) możemy przygotować dedykowane kreacje dla każdej grupy.
To wszystko przekłada się zazwyczaj na lepsze wyniki kampanii: wyższe CTR, lepsze konwersje, niższe koszty, bo docieramy do właściwych ludzi z właściwym komunikatem. To esencja marketingu cyfrowego – i Pixel jest narzędziem, które to umożliwia.
Ciekawostki
Na koniec kilka ciekawostek i praktycznych spostrzeżeń związanych z działaniem Piksela i grup odbiorców:
a) Po jakim czasie Facebook odświeża Custom Audience?
Oficjalna dokumentacja sugeruje, że Custom Audiences z piksela aktualizują się na bieżąco (w czasie rzeczywistym) – tzn. gdy tylko Pixel zarejestruje nowe zdarzenie, odpowiednia grupa odbiorców jest uzupełniana. I faktycznie, w Menedżerze Zdarzeń widać, że event trafia natychmiast. Jednak w praktyce bywają opóźnienia. Z doświadczenia wielu marketerów:
- Audience z definicji “Wszyscy odwiedzający 30 dni” może w panelu Audiences pokazywać liczbę, która odświeża się co kilkanaście godzin, a nie sekunda po wizycie. Facebook mówi, że dodawanie jest dynamiczne, ale usuwanie (gdy ktoś wypadnie po 30 dniach) może następować w paczkach.
- Zdarza się, że nowo utworzona Custom Audience potrzebuje trochę czasu, by się zapełnić danymi historycznymi. Np. tworzymy CA 180 dni “wszyscy odwiedzający” – powinna teoretycznie natychmiast objąć 180 dni wstecz, ale w praktyce przez parę godzin może wyświetlać “populating…”.
- Co do odświeżania: w przypadku Custom Audience opartej na pixelu, większość źródeł pododaje się w ciągu 24h, jednak bywa, że pełne odświeżenie następuje nawet do 72h. Szczególnie widać to, gdy budujemy skomplikowane warunki (np. odwiedzili stronę A i B, ale nie C). Wtedy system raz na jakiś czas regeneruje listę.
Zatem, choć Facebook twierdzi “od razu”, to można zaobserwować, że dopiero po ~2-3 dniach Audience może osiągnąć pełny rozmiar (zwłaszcza, gdy zbieramy nową listę od zera).
Ta wiedza jest praktyczna: nie panikujmy, jeśli tuż po starcie kampanii remarketingowej audiencja wydaje się mała – dajmy jej parę godzin. Albo jeśli testujemy, czy Pixel poprawnie dodaje do audiencji – czasem wyniki w panelu są opóźnione, choć Pixel eventy wysyła od razu.
b) Po jakim czasie Facebook odświeża Lookalike Audience? Oficjalnie nie podają, ale w praktyce nigdy
Facebook nigdzie wprost nie mówi, że Lookalike Audiences się “odświeżają” lub nie. W praktyce jednak Lookalike jest tworzona jako snapshot w momencie jej utworzenia i nie aktualizuje się automatycznie, nawet jeśli baza źródłowa (Custom Audience) się zmieni. To dość zaskakujące, ale:
- Jeśli zrobimy lookalike 1% z klientów na dzień 1 stycznia, to ta lookalike pozostanie w niezmienionej kompozycji użytkowników, nawet jeśli do naszej bazy klientów dojdzie potem wiele nowych osób.
- Facebook gdzieś wspomina, że lookalike może “periodically refresh”, ale wielu praktyków zauważa, że trzeba ręcznie odświeżać (czyli utworzyć nową lookalike) aby uwzględnić najnowsze dane. Nie ma przycisku “refresh”, więc praktyka to po prostu utworzenie nowej LAL z tej samej, aktualnej bazy.
Wskazówka: Nie zakładajmy, że nasza lookalike zrobiona pół roku temu wciąż jest idealnie aktualna. W międzyczasie nasza baza klientów mogła się zmienić (np. profil klientów trochę inny), a lookalike ciągle odbija stary wzorzec. W praktyce wiele agencji cyklicznie odtwarza lookalike – np. co miesiąc generują od nowa LAL 1% z aktualnej listy klientów. Dzięki temu docieramy stale do “świeżych” podobnych użytkowników.
Facebook niechętnie to nagłaśnia (być może drobne odświeżanie robi, ale niepełne). Nie ma oficjalnych danych, bo pewnie woleliby byśmy myśleli, że ich algorytmy dynamicznie wszystko robią. Ale doświadczenie (i parę eksperymentów z porównaniem starej i nowej LAL) sugeruje, że nowa LAL znajdzie trochę inny zestaw osób niż stara, co potwierdza, że stara nie wciągnęła nowych wzorców.
c) Dlaczego FastTony.com tworzy w ciągu miesiąca nawet 150 CA i LCA – ciągłe testowanie i odświeżanie custom audience oraz lookalike
FastTony chwali się, że w ciągu miesiąca potrafi wygenerować aż 150 Custom Audiences i Lookalike Audiences. To bardzo duża liczba – co to oznacza?
Jedną z kilkudziesięciu strategii FastTony (lub FastTony AI) polega na ciągłym eksperymentowaniu z różnymi segmentami i lookalike w celu znalezienia najlepiej konwertujących grup i utrzymania świeżości tych grup.
Przykłady:
- Tworzą wiele wariantów Custom Audience: np. osobno segmentują odwiedzających 7 dni, 14 dni, 30 dni, top 25% zaangażowanych, osoby które odwiedziły kategorię X, Y, Z, osoby które dodały do koszyka bez zakupu, osoby które dodały do koszyka i potem kupiły (lojalni), itd. Każdy z tych segmentów mogą testować w kampaniach, by zobaczyć który reaguje najlepiej lub by personalizować przekaz.
- Tworzą liczne Lookalike: np. LAL 1% klientów 30 dni, LAL 1% klientów 180 dni, LAL 1-2%, LAL osobno na top klientów vs reszta, LAL dla segmentu “dodał do koszyka ale nie kupił” (to ciekawa grupa do prospectingu podobnych, bo to osoby tuż przed zakupem – LAL z nich może być “prawie-klienci”).
- Być może generują lookalike w podziale na regiony (np. LAL osobno na Polskę północ i południe, jeśli geografia ma znaczenie).
- A także mogą stale odświeżać te audiences: np. co tydzień tworzą nową LAL (bo stara się zestarzała). W miesiącu 150 to średnio 5 dziennie, co może oznaczać, że naprawdę dynamicznie tym zarządzają.
Po co aż tyle? Bo to daje więcej możliwości optymalizacji. Facebook’s algorytm jest potężny, ale czasem, dostarczając mu różne grupy, możemy odkryć nisze. Np. okaże się, że lookalike z osób, które spędziły >5 min na stronie, działa lepiej niż lookalike wszystkich odwiedzających – bo wyklucza przypadkowych. Tego nie wiemy, dopóki nie sprawdzimy. FastTony najwyraźniej wierzy w intensywne testowanie (A/B wielu grup odbiorców). Ich narzędzie pewnie automatyzuje tworzenie i test takiej mnogości grup.
Ponadto, ciągłe odświeżanie zapewnia, że audiences są aktualne. Jak mówiliśmy – lookalike raczej statyczne, więc tworząc nowe co jakiś czas, zapewniamy, że algorytm ma “świeże mięso”.
Dla normalnego marketera manualnie zrobienie 150 group w miesiąc to tytaniczna praca. FastTony pewnie to automatyzuje: np. co tydzień generuje zapięty skrypt nowe segmenty, i być może ma system, który automatycznie wyłącza słabiej działające audiencje i podbija budżet na te mocniejsze.
To przypomina taką filozofię “zostawmy AI Facebooka, ale damy mu jak najwięcej różnych seedów i zobaczymy, co z tego zadziała najlepiej”. W sumie słusznie – czasem pewne niespodziewane grupy mogą zaskoczyć wysoką skutecznością.
Podsumowując: FastTony tworzy dziesiątki Custom i Lookalike Audiences miesięcznie, ponieważ:
- Testuje różne hipotezy targetowania (ciągła optymalizacja).
- Odświeża istniejące grupy (by nie były przeterminowane).
- Maksymalnie wykorzystuje dane z Piksela – segmentując je na wiele sposobów.
- Ich narzędzie pozwala to robić hurtowo i sprawnie, więc czemu nie wykorzystać pełni możliwości.
Dla przeciętnego reklamodawcy to inspiracja: nie musimy aż 150, ale warto od czasu do czasu przejrzeć nasze audiencje. Może stworzyć nowe lookalike z aktualniejszych danych. Może podzielić naszych klientów na segmenty (np. według produktu) i spróbować lookalike z każdego – czasem produkt A ma inną grupę docelową niż B, a my do tej pory robiliśmy jedno LAL wszystkich klientów.