Jak promować biznes lokalny na Facebooku?

Cześć, nazywam się Wioleta Cebulak. Jestem właścicielką agencji reklamowej, która specjalizuje się w reklamach na Facebooku. Postanowiłam napisać ten artykuł, ponieważ popełniłam błąd, nie doceniając rozwoju Sztucznej Inteligencji, i przegrałam zakład.

Jak to się zaczęło? Ponad dwa lata temu skontaktował się ze mną Daniel Kędzierski, prezes FastTony, z propozycją zakupu ode mnie godzin konsultacji. W trakcie tych konsultacji miał mi przedstawić swój system FastTony i dowiedzieć się, czego mu jeszcze brakuje aby był idealnie dopasowany do potrzeb agencji i małych lokalnych firm. Wówczas uznałam, że nie będę bawić się w takie rzeczy i dyplomatycznie odrzuciłam jego propozycję.

Daniel jednak nie poddał się i zaproponował, że da mi środki na kampanię reklamową, a drugą kampanię przeprowadzi za pomocą swojego systemu. Jeśli jego system osiągnie co najmniej tak dobre wyniki, jak moje dotychczasowe kampanie, to opublikuje je publicznie.

Oczywiście, nie zgodziłam się na tę propozycję. Nie obawiałam się, że jeśli system okaże się lepszy, przecież jestem człowiekiem czyli jestem lepsza niż maszyna. No dobrze, może obawiałam się trochę, że jeśli będzie lepszy ode mnie lub tak samo dobry to stracę wszystkich klientów, na co nie mogłam sobie pozwolić. Poza tym nie byłem przekonana do tego, że algorytm polskiego startupu może zastąpić moje wieloletnie doświadczenie w tworzeniu kampanii reklamowych.

Kilka miesięcy później Daniel ponownie się do mnie odezwał. Początkowo odpowiedziałam “NIE”, ale on kontynuował próby przekonania mnie. Wtedy przypomniałam sobie, że mam problem z wynikami u jednego klienta. Była to trudna kampania ze względu na niewielki budżet klienta, starą stronę internetową, której nie można było wymienić na nową, oraz lokalny zasięg działania.

Zaproponowałam zakład: Jeśli jego “nakładka na Facebooka” – tak obraźliwie nazywałam jego aplikację – przyniesie klientowi lepsze wyniki, niż to co ja sama dałam rade zrobić to ja dołączę do jego klientów.

Przegrałam zakład. Przegrałam go całkowicie! Klient zaczął odnosić sukcesy już następnego dnia, a potem było tylko coraz lepiej (lub gorzej, z mojego punktu widzenia). Dziś, obsługując ponad 80 klientów, opieram się na Sztucznej Inteligencji wbudowanej w aplikację FastTony.

A teraz chciałabym podzielić się kilkoma słowami na temat promocji biznesu lokalnego na Facebooku.

Bardzo często kontaktują się ze mną właściciele małych lokalnych biznesów. Pytają mnie, jak mogą i czy w ogóle mogą wykorzystać Social Media do promowania swojej firmy. Najczęściej są to sklepy, firmy usługowe oraz gabinety kosmetyczne. Oznacza to, że wielu z nich wciąż nie posiada wiedzy i umiejętności, a Social Media traktują po macoszemu. Niestety, bardzo mnie to smuci, ponieważ media społecznościowe to ogromne możliwości przede wszystkim właśnie dla tych firm. Firm, które często są małe, rodzinne i z historią. Z historią, która jest pasją kilku pokoleń. I tym właśnie te małe firmy różnią się od dużych przedsiębiorstw. Mają duszę!

Dlaczego zatem nie wykorzystują szansy, jaką otrzymali od Facebooka?

Powodów pewnie jest kilka. Wydaje mi się, że najważniejszym jest brak wiedzy. I wiary w to, że reklama na Facebooku może być dla nich szansą na rozwój. W swojej 8-letniej pracy, w której wykorzystuję Facebooka i Instagrama do promowania biznesów, kilka razy zdarzyło mi się rozmawiać z właścicielami firm w moim mieście. Po tym, jak opowiedziałam im, czym się zajmuję i przekazałam informacje, że mogę im pomóc, otrzymywałam odpowiedź, że to nie dla nich. Że nie mają na to czasu, nie mają pomysłu, co mogliby dodawać na swój fanpage. Dodatkowo bardzo często podnosili jako usprawiedliwienie swojej decyzji koszty reklamy (budżet reklamowy). Wielokrotnie słyszałam, że nie posiadają tak dużych środków, by móc w kampanię reklamową zainwestować.

I właśnie to, skłoniło mnie do napisania tego artykułu. Chcę pokazać Wam, właścicielom osiedlowego warzywniaka, warsztatu samochodowego, salonu kosmetycznego lub małej lokalnej piekarni, że Facebook to miejsce, które jest właśnie dla Was. I to właśnie tutaj powinniście pokazać swój biznes, bo tu są wasi klienci. Ponadto … nigdzie indziej nie da się skorzystać z możliwości darmowej reklamy swojej firmy, ale o tym potem.

Lokalny biznes — to relacje z prawdziwego zdarzenia.

Opowiem ci pewną historię, która jest historią prawdziwą. Historię, którą bardzo często opowiadam podczas szkoleń i konsultacji. Teraz chętnie podzielę się nią również z Tobą, ponieważ uważam tę historię jako coś cennego. Coś, co pomoże ci zrozumieć jak osiągnąć sukces.  Coś, co nie tylko będzie inspiracją dla Ciebie, ale też jasnym drogowskazem: TAK RÓB: a uda ci się.

Kiedy byłam dzieckiem, moi rodzice znaleźli pomysł na biznes. W domowej kuchni rozpoczęli wypiek domowych pączków. Obecnie mam 35 lat, więc było to dość dawno temu. Jednak doskonale pamiętam, jak wiele pracy włożył tata w to, by przygotować miejsce do ich wyrobu. Nawet ręcznie (był zaradnym facetem) zespawał wielką patelnię, tak aby smażyć więcej pączków za jednym razem. Trzeba przyznać, że ich pomysł był naprawdę ciekawy. Włożyli w to przedsięwzięcie bardzo dużo serca i zaangażowania. Początkowo wypiekali z domowego przepisu na drożdżowe pączki niewielką ilość. I sprzedawali je znajomym. Były tak smaczne, że szybko wieść o nich rozeszła się po naszym małym mieście (tak zwaną pocztą pantoflową). I coraz więcej osób przychodziło do nas do domu i składało zamówienie na wypieki moich rodziców. Każdego wieczora ręcznie wyrabiali ciasto drożdżowe i wypiekali pączki dla swoich klientów, którzy z radością odbierali je rano, często jeszcze ciepłe i parujące świeżością. Pewnego dnia rodzice dostali możliwość dostarczania niewielkiej ilości pączków do jednego ze sklepów w samym rynku miasta. To było naprawdę duże osiągnięcie. Kolejnym etapem była możliwość skorzystania z miejsca targowego w mieście, gdzie mama mogła również stać każdego dnia i sprzedawać wypieki z domowej kuchni. Pamiętam, jak tata kupił jej składany stolik i z siatki i drucika zbudował klosz przeciw owadom, które również jak się okazało, chętnie przylatywały na słodką ucztę. To cudowna historia, ponieważ mama bardzo często opowiadała mi o relacjach, jakie zbudowała ze swoimi klientami. Jej pomysłem na marketing była właśnie relacja, uprzejmość i serce, jakie wkładali w ten biznes razem z moim tatą.

Często, szczególnie na początku, nie udawało jej się sprzedać wszystkich pączków. A to oznacza stratę finansową, bo koszty wytworzenia są takie same bez względu na to, czy sprzedaż pączki, czy nie. Nie jest łatwo przewidzieć, ile powinno się zrobić pączków i te, których nie udało się sprzedać, zostawały. Nie wyrzucała ich, co to, to nie. Następnego dnia zabierała je na swoje stoisko i częstowała nimi swoich klientów. Prawdziwe ciasto drożdżowe miało to do siebie, że czym starsze, tym było smaczniejsze. Robiła jeszcze jedną rzecz, rzecz, która (wierzę w to) odpowiadała za sukces firmy mojej mamy. Do tych pączków, które zostały, dorabiała świeżych i wtedy jednymi i drugimi częstowała ludzi, którzy stali w samochodzie na światłach, oczekując zmiany na zielone. Odwiedzała też duże firmy, które w trakcie przerwy śniadaniowej wpuszczały ją, aby mogła poczęstować pączkami ich pracowników. Częstując domowym wypiekiem, budowała prawdziwe relacje. Dodatkowo osoby, które wcześniej nie miały okazji posmakować pączka ręcznej domowej roboty, chętnie korzystały z degustacji. Były zachwycone, zapamiętywały moją mamę i jej miejsce na miejskim ryneczku. Doszło do tego, że ludzie specjalnie jeździli drogą przy rynku, aby móc wpaść na chwilę i kupić kilka pączków od mojej mamy. Po niedługim czasie od startu ich domowej piekarni rodzice ustawiali się o 7 rano a o 10 wracali do domu, bo nie mieli już co sprzedawać! Czasami było tak, że oni pojawiali się na rynku o 6:50 a od 6:30 ludzie stawali w kolejce by kupić jeszcze ciepłe pączki. Każdego dnia wszystko było w ciągu kilku godzin wyprzedane. Niesamowite, prawda?

Mijały dni, a rodzice każdego dnia zwiększali swoją produkcję. Były to czasy, kiedy lokalne piekarnie wypiekały tylko chleb i bułki, więc zwracali się do moich rodziców o dostawy pączków dla swoich odbiorców. Każda piekarnia w mieście w swoim punkcie miała pączki od Cebulaków ? Początkowo rodzice wypiekali je sami, jednak z upływającym czasem ich moce przerobowe były za małe i musieli poprosić o pomoc. I jak dziś pamiętam, że również moje starsze siostry, ciocie pomagały rodzicom w wypieku każdej nocy. Fenomenem był oczywiście Tłusty Czwartek, gdzie pomagał każdy — nawet ja jako 7-latka. Miałam proste zadanie rozbijać jajka do miski i oddzielać białka od żółtek. Pączki z naszego domu odbierali osobiście osoby duchowne (w tamtych czasach to był splendor (sic!)), przedstawicie rady miasta, a nawet pan burmistrz ze swoją świtą. Wszystko zaczęło się od małego pomysłu, realizacji na miarę możliwości, włożonej pracy, ogromnego zaangażowania moich rodziców i zbudowania relacji z klientami.

To sukces dzięki poczcie pantoflowej. A co gdyby był wtedy Facebook?

Jestem pewna, że wszystko odbywało się inaczej, jednak jedno by się nie zmieniło. Budowanie relacji z Klientami.
Gdyby moja mama zrobiła to teraz, to by zrobiła to samo, ale w sposób cyfrowy. Jak?
Skwantyfikowałaby swoje doświadczenia personalne do postaci cyfrowej i zaczęła budować relację na Facebooku. W jaki sposób?
Pewnie robiłaby video, jak wyrabiają ciasto „wielką” ręką taty. Jak kręci pączki i lukruje. Pewnie robiłaby też relacje i transmisje na żywo (live). Dawałaby znać, że zamówienia są już gotowe do odbioru i zapraszała na pączki z „wczoraj” wszystkich chętnych spróbowania domowych wypieków. Dodatkowo promowałaby posty na Facebooku, kierując je do nowych potencjalnych klientów (odpowiednik odwiedzania firm i częstowania kierowców na światłach).

Dziś zamiast osób, które każdego dnia pukały do drzwi w naszym domu, pewnie by do nas dzwoniły na telefon komórkowy z zamówieniami. Jestem pewna, że tak by było. Jednak moi rodzice nie mieli do dyspozycji mediów społecznościowych. Musieli liczyć na to, że ktoś, kto posmakuje pączka, opowie o nim dalej. Mimo to nigdy nie czekali, aby powoli poprzez rekomendacje pozyskiwać klientów. O to, to nie! Aktywnie pozyskiwali klientów. Mama opowiadała, że jak zaczęła częstować kierowców na światłach, to inne panie z rynku mówiły, że to niestosowne tak zaczepiać ludzi. Czas pokazał, że to był marketing w najczystszej postaci. Marketing, który pomimo ryzyka potrącenia i wyszydzania przez koleżanki z rynku, pozwolił wyjść firmie mamy poza ryneczek. Marketing, który pozwolił zbudować firmę, dzięki której mogła robić to co lubi oraz dobrze przy tym zarobić. 

Dziś mamy łatwiej, a jednak nie umiemy tego wykorzystać!

Niestety, wciąż jest to dla mnie bardzo niezrozumiałe. Pamiętając, jak moi rodzice walczyli o swój początkowy pomysł na biznes, jestem pełna podziwu dla ich pracy i determinacji. Szanuję ich za to, że wciąż starali się rozwijać swój biznes i wciąż szukali okazji do tego, aby zbliżyć się do ludzi, z którymi chcieli robić interesy. Zastanawiam się jednak, dlaczego dziś wiele osób nie ma tak dużo determinacji, by walczyć o własne marzenia. A nawet jeśli marzą, to nie mają sił ani chęci wykorzystywać możliwości, jakie dostarcza nam współczesna technologia. Ciekawe, prawda?

Na przykładzie moich rodziców wniosek jest jeden — jeśli ci zależy i się starasz oraz ciężko pracujesz, to się da! Wtedy było na pewno dużo trudniej niż dziś, jednak poradzili sobie świetnie. A jak mogłoby wyglądać budowanie ich małego przedsięwzięcia dziś? Z wykorzystaniem dostępnych rozwiązań i sztucznej inteligencji? Omówmy to zagadnienie na ich przykładzie.

Pierwszy krok — budowanie społeczności!

Wspomniałam już wcześniej, że jestem pewna, że mama na pewno prowadziłaby fanpage, pewnie dodawałaby posty każdego dnia, pokazywała, jak powstaje produkt, jak się stara, by był on taki cudowny. Fanpage tętniłby życiem, życiem firmy, życiem produktu, życiem klientów, którzy z tego produktu korzystają i są zadowoleni. Byłoby dużo postów typu zdjęcie, grafika oraz posty z dłuższymi opisami przedstawiające historię, historię o produkcie, historie, które klienci kochają. Na pewno chętnie pokazałaby na live (transmisja na żywo), jak przygotowywane są wypieki. Promowałaby posty, wykorzystując do tego sponsorowanie treści, aby jak najwięcej osób zobaczyło to, co ona robi.

Jednak trzeba pamiętać, że mogła też tego nie potrafić. Lub nie mieć czasu, bo wszystko w jej firmie było wyrabiane ręcznie. Czy starczyłoby jej czasu na to, by spędzać godziny przy komputerze, korzystać ze szkoleń z ustawiania reklamy na Facebooku? A potem ustawiałaby te kampanie, optymalizowała i analizowała wyniki. Wydaje mi się, że nie. Ponieważ doba ma tylko 24 H, a praca fizyczna, jaką wykonywali rodzice, wypiekając 1000-2000 pączków każdego dnia, była na pewno wykańczająca. Ponadto była to praca nocna. Rodzice pracowali do 6 rano przy wypiekach, po czym jechali na rynek i tam pracowali tak długo, aż sprzedały się wszystkie pączki. Wracali do domu i do obowiązków wynikających z posiadania rodziny. Trzeba było zająć się dziećmi, ugotować obiad, posprzątać. Czyli dokładnie to samo, co robi każdy z nas, każdego dnia.

Jak więc znaleźć czas na to, by tworzyć reklamy na Facebooku i Instagramie?
Jak znaleźć czas na pozyskiwanie klientów?

Niestety, w tym wypadku obawiam się, że nie da się go znaleźć. Jeśli jesteś w takiej samej sytuacji, to doskonale wiesz, jak wiele czasu zajmuje Ci praca w małej firmie. Jesteś w niej pracownikiem, księgowym, sprzedawcą, dostawcą i na dodatek marketingowcem. To nie lada wyzwanie. Dlatego uważam, że możesz tutaj skorzystać z pomocy. Ba! Nie tylko możesz, ale powinieneś. Koniecznie! Problem jednak polega na tym, że pomoc równa się koszt.  Czy to będziesz wspierać się agencją reklamową, czy będziesz współpracować z freelancerem, oni oczekują zapłaty za poświęcony czas.  Jak wspomniałam na początku, koszty dla małych firm są zawsze trudne. A więc, czy jest jakieś rozwiązanie? Jest!

Na pewno już wiesz, że budowanie społeczności, pogłębianie relacji i zwiększenie zasięgów (ilości osób, które znają i polecają twój produkt/usługę) jest kluczowe w każdej firmie. Tym bardziej, jeśli działasz lokalnie. Ktoś mi kiedyś powiedział, że promowanie salonu fryzjerskiego nie jest tak trudne, jak promowanie sklepu online. Na pierwszy rzut oka, faktycznie. Jednak trochę inaczej wygląda to w rzeczywistości. Firma lokalna ma ograniczoną liczbę klientów i jest to uzależnione od miejsca, w którym funkcjonuje. Sklep może sprzedawać produkty w obrębie jednego kraju, a nawet dalej. Nie ma mowy o tym, by było łatwiej. Jest trudniej. Jednak można to sobie po prostu ułatwić.

Kto pierwszy — ten lepszy! I jakość!

Firmy lokalne działają trochę inaczej o tych ogólnopolskich. Dlatego ich marketing musi też wyglądać inaczej. Lokalna firma to relacja klient — właściciel. I to silna relacja, która sprawi, że klient, który przyjdzie do nas po raz pierwszy — już z nami zostanie. To trochę jak randka. 

Pierwsze spotkanie — to dotarcie np. zasięgiem organicznym lub płatnym przez publikowanie postów na firmowym fanpage. Zaproszenie na kawę, która jest dobra, aromatyczna, a nasze towarzystwo jest miłe. Klient uważa, iż czas spędzony z nami jest “dobrym czasem”. Dzięki temu wrażeniu zwiększamy szansę na to, że nasze spotkanie się powtórzy, drugi a może i trzeci raz. Tak samo jest z Twoim klientem. Jeśli już pokażesz mu i zaciekawisz go swoimi usługami, zaproś go do siebie. Spraw, by czuł się dobrze — daj mu jakość! To nie koniec, po spotkaniu podziękuj mu za wspólnie spędzony czas, a kilka dni później zadzwoń i zapytaj, czy jest zadowolony. Jakie to piękne … choć prawie nierealne w naszym zabieganym świecie. Pamiętaj jednak, konkurencja też działa i jeśli oni zaopiekują się klientem lepiej, ty klienta stracisz. Najlepiej być pierwszym i tak dobrym, by klient nie szukał alternatywy.

Chcę być pierwszy!

Każdy chce, jednak ty czytając mój poradnik, masz na to teraz szansę. Naprawdę! Liczę na to, że ją wykorzystasz. Dlatego przygotowałam dla Ciebie plan idealny. Taki, który możesz wdrożyć od razu. A kontynuowanie go w kolejnych etapach — może przełożyć się na sukces.

FastTony Smart — a promowanie lokalnej firmy w Social Media

Jeśli czytasz uważnie mój artykuł, to wiesz jak, ważnym elementem jest budowanie relacji. To dla mnie świętość. To nie reklama sprzedaje, to relacja sprawia, że klient decyduje się dokonać zakupu właśnie u Ciebie! Relacje musisz zbudować samodzielnie. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Może ci w tym pomóc Sztuczna Inteligencja, ale zbudowana relacja musi być relacją personalną: człowiek to człowiek. Dlatego tak ważne jest, by każdego dnia lub co kilka dni opublikować posta na swoim fanpage. Jednak nie takiego, który ma na celu tylko sprzedaż. Fanpage to nie OLX. Nie możesz z fanpage zrobić choinki w wywieszonymi ofertami “to ci wcisnę”, “to ci sprzedam”. 

Fanpage to miejsce, w którym masz pokazać, że inne osoby, które kupiły twoją usługę, są z niej zadowolone, zadowolone ze współpracy z Tobą. Fanpage to miejsce, w którym możesz pokazać, jak wygląda taka usługa, jak profesjonalnie ją wykonujesz, że wiele osób z niej korzysta, aby potencjalny klient nie obawiał się, że może być rozczarowany. Najważniejsze, fanpage to miejsce, w którym za pomocą postów FOTO I WIDEO musisz sprawić, że odbiorca poczuje do ciebie — hmm… sympatię. Na przykładzie firmy moich rodziców mogę Ci podpowiedzieć, że ciekawym postem byłby post video z tego, jak pieką pączki, oraz szczegółowym opisem przygotowania składników i wyrobu ciasta. Dodatkowo zdjęcia i opinie zadowolonych klientów oraz otwarcie na dialog z klientami np. prośba o podsunięcie pomysłu na nowe nadzienia, które klienci chcieliby znaleźć w swoich słodkościach. Jestem pewna, że video z moim tatą, który dumnie smaży pączki i wyciąga je dużą łyżką by ociekły z tłuszczu, zebrałoby tonę lajków.

Zobacz, możesz pokazać najlepszą pizzę jaka Ci się udała, taką jak ta.

I możesz za niewielką kwotę skorzystać z reklamy Facebook ADS. Zobacz, jak wiele zmieniła taka kampania. A wydany budżet to całkowicie niewielka kwota.

To samo powinieneś zastosować u siebie. Pokazać swoim odbiorcom, że Twoja firma ma duszę, ma historię, że jest fajna i że pomaga klientom. Tak buduje się zaufanie i więź. Musisz to zrobić Ty. Dlatego tak ważne jest, i tak znaczące, by dodawać posty.
Tu poniżej masz wideo, które zostało opublikowane na oficjalnym fanpage Facebooka w Polsce, w którym jest opisana strategia 4-2-1 pomagająca usystematyzować co, i jak często publikować.

Pamiętaj, by budować społeczność tak, jak to robiła moja mama. Oraz promuj swój produkt. Dziś dzięki temu, że Facebook ma możliwość “dopalania postu” reklamom możemy bez wychodzenia z domu dać spróbować lub pomoc poznać naszą firmę dziesiątką tysięcy osób.
Jak? Nie martw się, bo reklamy zrobią się same. TAK to prawda. Nie musisz się na tym znać. Nie musisz tego umieć, nie musisz się tego uczyć. Prawda jakie to piękne. Jest piękne, sama z tego korzystam. Regularne promowanie postów jest jednym z elementów strategii. I tutaj z pomocą przychodzi nam właśnie Smart FastTony.

Daj się poznać! Jak właściciele jednego z salonów fryzjerskich z Warszawy! Kasia i Marek swoje posty promują regularnie, zwiększając zasięgi i budując zaangażowanie i społeczność wśród swojej marki i salonu na jednym z osiedli.

 

Nie musisz uczyć się tworzenia reklam — reklamy robią się same.

Pamiętasz, jak na początku opowiadałam ci historię z FastTony? To wspaniała aplikacja, która oszczędza mi 6-7 godzin dziennie. Dzięki niej mogę pomagać dziesiątkom przedsiębiorców. Dlaczego? Bo automatyzuje blisko 90% mojej pracy. W Twiom przypadku będzie to zapewne 100%

W FastTony nauczyłam się ich motta:
“Lekarz powinien leczyć ludzi, a mechanik naprawiać samochody. A reklamy powinny robić się same.”

I tak właśnie powinno to wyglądać. Ty budujesz relacje poprzez dodawanie postów zgodnie z zalecaną strategią 4-2-1, a AI tworzy reklamy i dociera do osób potencjalnie zainteresowanych Twoją ofertą. Brzmi jak czary? Nie, to rzeczywistość. 

Pomimo, że istnieje w aplikacji funkcja o nazwie „magiczne słowo”, nie ma to nic związanego z magią. Jest to po prostu rozwiązanie, które polega na tym, że w narzędziu dodajesz podczas konfiguracji wybrane słowo (hashtag). Od tego momentu, gdy użyjesz to słowo w poście, na fanpage automatycznie zrobi się reklama. Będzie się to działo bez Twojego udziału. Smart sam stworzy grupę docelową na bazie danych z innych reklam, aktywności na profilu i danych z Pixela, działań konkurencji, itd. i dotrze do nich z Twoim postem, promując najskuteczniej jak umie Twoją firmę. 

To jeszcze nie wszystko, w FastTony Smarcie masz określone typy postów. Oznacza to, że jeśli dodasz posta video, narzędzie po uruchomieniu reklamy samo dobierze jej cel. Jeśli dodasz posta z linkiem do strony (Link Click), FastTony Smart stworzy kampanie z celem wyświetlenia strony www. Używanie słowa magicznego daje ci jeszcze jedną wielką zaletę: kontrolę. To wciąż ty decydujesz, które posty i za jaką kwotę będą promowane, ale nie musisz się tego uczyć, bo AI zrobi wszystko za Ciebie tak, aby było najefektywniej.

Brzmi świetnie, prawda? Jeśli myślisz sobie, że to naprawdę fajne, to masz rację. Potwierdzam. Pomyśl sobie, ile czasu zaoszczędzisz w ten sposób każdego dnia. Standardowo (bez narzędzia FastTony Smart) trzeba dodać post na fanpage, potem wyklikać w menedżerze reklam ustawienia kampanii, wybrać cel, optymalizacje, grupę docelową, placementy itd. Na tym nie koniec, bo wciąż trzeba doglądać wyników, analizować i optymalizować kampanie. Tak średnio 8 godzin (lub więcej) w tygodniu, każdego tygodnia do końca życia. Pamiętaj jeszcze, że wcześniej trzeba było poświęcić czas (stracić czas) na naukę i szkolenia z “robienia reklam”. Oznacza to kolejne godziny stracone, a przecież można je poświęcić na inne potrzebne rzeczy w firmie lub na spędzenie tego czasu ze swoją rodziną lub przyjaciółmi, prawda?

Zobacz, jak FastTony pomógł Kasi, makijażystce z Gdyni, która opublikowała posta z jednym ze swoich makijaży i dopaliła go kampanią z wykorzystaniem FastTony Smarta jednym kliknięciem.

 

Nie musisz uczyć się tworzenia reklam — reklamy robią się same.

Pamiętasz, jak na początku opowiadałam ci historię z FastTony? To wspaniała aplikacja, która oszczędza mi 6-7 godzin dziennie. Dzięki niej mogę pomagać dziesiątkom przedsiębiorców. Dlaczego? Bo automatyzuje blisko 90% mojej pracy. W Twiom przypadku będzie to zapewne 100%

W FastTony nauczyłam się ich motta:
“Lekarz powinien leczyć ludzi, a mechanik naprawiać samochody. A reklamy powinny robić się same.”

I tak właśnie powinno to wyglądać. Ty budujesz relacje poprzez dodawanie postów zgodnie z zalecaną strategią 4-2-1, a AI tworzy reklamy i dociera do osób potencjalnie zainteresowanych Twoją ofertą. Brzmi jak czary? Nie, to rzeczywistość. 

Pomimo, że istnieje w aplikacji funkcja o nazwie „magiczne słowo”, nie ma to nic związanego z magią. Jest to po prostu rozwiązanie, które polega na tym, że w narzędziu dodajesz podczas konfiguracji wybrane słowo (hashtag). Od tego momentu, gdy użyjesz to słowo w poście, na fanpage automatycznie zrobi się reklama. Będzie się to działo bez Twojego udziału. Smart sam stworzy grupę docelową na bazie danych z innych reklam, aktywności na profilu i danych z Pixela, działań konkurencji, itd. i dotrze do nich z Twoim postem, promując najskuteczniej jak umie Twoją firmę. 

To jeszcze nie wszystko, w FastTony Smarcie masz określone typy postów. Oznacza to, że jeśli dodasz posta video, narzędzie po uruchomieniu reklamy samo dobierze jej cel. Jeśli dodasz posta z linkiem do strony (Link Click), FastTony Smart stworzy kampanie z celem wyświetlenia strony www. Używanie słowa magicznego daje ci jeszcze jedną wielką zaletę: kontrolę. To wciąż ty decydujesz, które posty i za jaką kwotę będą promowane, ale nie musisz się tego uczyć, bo AI zrobi wszystko za Ciebie tak, aby było najefektywniej.

Brzmi świetnie, prawda? Jeśli myślisz sobie, że to naprawdę fajne, to masz rację. Potwierdzam. Pomyśl sobie, ile czasu zaoszczędzisz w ten sposób każdego dnia. Standardowo (bez narzędzia FastTony Smart) trzeba dodać post na fanpage, potem wyklikać w menedżerze reklam ustawienia kampanii, wybrać cel, optymalizacje, grupę docelową, placementy itd. Na tym nie koniec, bo wciąż trzeba doglądać wyników, analizować i optymalizować kampanie. Tak średnio 8 godzin (lub więcej) w tygodniu, każdego tygodnia do końca życia. Pamiętaj jeszcze, że wcześniej trzeba było poświęcić czas (stracić czas) na naukę i szkolenia z “robienia reklam”. Oznacza to kolejne godziny stracone, a przecież można je poświęcić na inne potrzebne rzeczy w firmie lub na spędzenie tego czasu ze swoją rodziną lub przyjaciółmi, prawda?

Zobacz, jak FastTony pomógł Kasi, makijażystce z Gdyni, która opublikowała posta z jednym ze swoich makijaży i dopaliła go kampanią z wykorzystaniem FastTony Smarta jednym kliknięciem.

Co ty na to? Czy jesteś sobie w ogóle wyobrazić takie rozwiązanie? Rozwiązanie, które działa tak naprawdę w tle i wspiera Twój biznes, najlepiej jak potrafi. A ty już nie musisz skupiać się na tworzeniu reklam po kilka godzin dziennie. Nie musisz wysyłać do swoich klientów SMS-ów ręcznie z zaproszeniem do siebie np. na kolejny zabieg czy wizytę w gabinecie, bo wszystko za ciebie robi w tle Sztuczna Inteligencja?

Dzięki połączeniu tych dwóch narzędzi masz super MOC. Moc automatyzacji pozyskiwania klientów w swojej firmie i poprawiania wyników swoich kampanii.

Nieprawdopodobne, a jednak. Te wszystkie narzędzia pomogą Ci skutecznie nawiązywać ten pierwszy najważniejszy krok — kontakt z klientem. I zadbają o to, by kontakt był trwały i by relacja pogłębiała się jeszcze bardziej. Wyobraź sobie, że wysyłasz sms do klientów, którzy danego dnia mają urodziny i w treści wiadomości przekazujesz im kod rabatowy na zabiegi w swoim gabinecie. Efekt gwarantowany! Jestem tego pewna, że takie klientki na pewno będą szczęśliwe i chętnie skorzystają niebawem z Twojego prezentu.

Podsumowując, mam nadzieję, że mój artykuł będzie dla ciebie pomocny i udało mi się w tobie zaszczepić ideę, że nie musisz wszystkiego robić samemu.


Prowadzenie firmy to delegowanie, a ty możesz delegować prowadzenie reklam Sztucznej Inteligencji za 97 zł miesięcznie, czyli około 3 zł dziennie. Tak! Sztuczna Inteligencja może być Twoim przedstawicielem handlowym za 0,31 zł (31 groszy) na godzinę. To Twój najtańszy pracownik w historii firmy, a dodatkowo nigdy nie ma gorszych dni, nigdy nie ma problemów z pracą w nocy i nie trzeba za niego płacić ZUS (haha) ani chorobowego.

Chcesz pomóc swojej firmie? Zatrudnij Sztuczną Inteligencję z FastTony. I skorzystaj z mojego doświadczenia i wiedzy jaką w tym artykule Ci przekazałam.

Życzę Ci powodzenia!

Wioleta Cebulak